Decyzję o zabraniu, wartych 92 mln. euro rekompensat, podjęło ministerstwo gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej po uwzględnieniu potrzeb wszystkich gałęzi sektora rybackiego, czyli rybaków morskich, akwakultur śródlądowych oraz przemysłu przetwórczego.
Kuriozalne uzasadnienie
Wprawdzie ministerstwo gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej deklarowało dzisiaj w Sejmie chęć dialogu i porozumienia, ale przedstawione uzasadnienie zabrania rybakom śródlądowy rekompensat, dla obecnych na sali producentów było kuriozalne i nie do przyjęcia. Przedstawiciel rządu powtórzył bowiem, że „pomoc finansowa oparta na systemie rekompensat powoduje negatywny efekt „pułapki inwestycyjnej” i zmniejsza rentowność gospodarstw akwakultury o blisko 20%. Środki publiczne zamiast zwiększać przychody gospodarstw karpiowych, zwiększają jednocześnie ich zdolności inwestycyjne, spowodowały spadek cen karpia i zmniejszenie wydajności produkcji do poziomu ledwie rekompensującego koszty produkcji”.
Kolejny powód przesunięcia unijnych dotacji uzasadniono potrzebą zwiększenia pomocy dla rybaków morskich w związku z pogarszającym się stanemu zasobów w Morzu Bałtyckim. – I pogorszeniem się sytuacji finansowej podmiotów prowadzących działalność rybacką. Szczególnie dotkliwie odczuwają to małe gospodarstwa rybackie stanowiące nierzadko jedyne źródło dochodu prowadzących je rodzin – tłumaczyła Anna Moskwa, wiceminister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
Jakim prawem?
Hodowcy karpia nie przyjęli tych argumentów. Pytali jakim prawem zabiera się ich rekompensaty i przekazuje rybakom morskim, którzy od zawsze otrzymywali większą część unijnych dotacji. - Podział miał się poprawić, ale po proponowanych zmianach, już tak nie będzie. To jest nieproporcjonalne rozłożenie korzyści finansowych. Zdecydowane większość idzie na rybactwo morskie, a zupełnie zapomina się o reszcie kraju i ludziach prowadzących akwakulturę – mówiła Anna Kuśmierczak-Kuceł, która prowadzi rodzinne, nieduże gospodarstwa hodujące karpie.
Konflikt w rządzie
Co ciekawe po stronie rybaków niespodziewanie opowiedziało się ….ministerstwo środowiska. W jego ocenie w perspektywie 2014-2020 rekompensaty wodno-środowiskowe są jedynym źródłem dofinansowania działań prośrodowiskowych. A ich likwidacja może spowodować zaniechanie prowadzenia przez przedsiębiorców ekstensywnej gospodarki stawowej, likwidację dużej ilości gospodarstw stawowych, a w dalszej perspektywie utratę siedlisk ptaków i innych gatunków objętych siecią Natura 2000. Resort środowiska zwrócił uwagę, że utrata rekompensat nasili i tak już trudne relacje z hodowcami ryb w związku ze stratami jakie powodują w ich gospodarstwach chronione gatunki m.in.: czapli, kormoranów i wydr.
Karp potęgą jest i basta!
Roczna konsumpcja karpia w Polsce wynosi obecnie 25 tys. ton. Podczas sejmowego spotkania przypomniano jednak, że powoduje to również napór importerów na polski rynek. A karp u naszych konkurentów jest bardzo często dotowany przez rządy tych państw. wk