Podczas dzisiejszej konferencji w Sejmie opozycja przypomniała jak podczas samorządowej kampanii wyborczej premier Mateusz Morawiecki oraz minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski obiecywali zdjęcie z rynku 500 tys. jabłek przez „zaprzyjaźnioną” firmę Eskimos. Miało to być wedle słów ministra rolnictwa „próba złamania zmowy firm skupujących”.
Posłowie PO przypomnieli, że firma Eskimos została wybrana bez żadnego przetargu, a jej akcje na warszawskiej giełdzie, po ujawnieniu tej informacji, od razu skoczyły o 17 gr. Dopiero później opinia publiczna dowiedziała się, że spółka nigdy wcześniej nie zajmowała się skupem i przerobem jabłek i musiał podnająć do tego celu podwykonawców. Dodatkowo firma musiała także otrzymać rządowe gwarancję na zaciągniecie kredytu w Banku Ochrony Środowiska, aby sfinansować operację.
Gwarancji, bez jednoznacznej podstawy prawnej i zabezpieczenia ze strony spółki Eskimos, udzielił Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR), który podlega ministrowi Ardanowskiemu. Na koniec okazało się, że 160 firm, które w imieniu spółki Eskimos skupiło ok. 200 tys. ton jabłek (a nie 500 tys. ton jak obiecywał rząd) może zbankrutować, bo „zaprzyjaźniona” z rządem firma ma problemy z płatnościami (pomimo udzielenia przez BOŚ kredytu na interwencyjny skup jabłek z rządowymi gwarancjami), a firmy skupujące posiłkowały się kredytami, żeby zapłacić sadownikom za jabłka. Efekty tych działań są zdaniem opozycji tragiczne.
– Ludzie, którzy organizowali ten skup, bo firma Eskimos nigdy nie zajmowała skupem owoców i tłoczeniem soków, to ok. 160 firm, które zaciągnęło kredyty i domagają się od Eskimosa zapłaty, a firma odsyła ich do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Te 160 podmiotów zaczyna mieć problemy z długami - mówiła Dorota Niedziela z Platformy Obywatelskiej.
Dlatego dzisiaj Klub Parlamentarny Platforma Obywatelska złożył do Centralnego Biura Antykorupcyjnego wniosek o przeprowadzenie czynności sprawdzających wszystkie okoliczności związane z przeprowadzeniem interwencyjnego skupu jabłek, ze szczególnym uwzględnieniem działań podejmowanych przez ministra rolnictwa oraz szefa KOWR.
– Sytuacja jest niebywała. Dlaczego i w jakim trybie została wyłoniona firma Eskimos. Nie było bowiem przetargu. Czym jest tam firma i jakie ma związki z ministerstwem rolnictwa. Dlaczego sadownicy zostali zostawieni sami sobie, dlaczego część z nich nie otrzymała pieniędzy za sprzedane jabłka, dlaczego setka kooperantów zostaje na lodzie, gdzie tu jest pomoc państwa? - pytał poseł PO Krzysztof Brejza, który przypomniał, że minister Ardanowski osobiście zachęcał do udziału w interwencyjnym skupie. wk
Fot. pixabay
StoryEditor
Opozycja chce by sprawą skupu jabłek zajęło się CBA
Podczas gdy w Centralnej Bibliotece Rolniczej trwało spotkanie środowisk rolniczych z ministrem Ardanowskim i prezydentem Dudą, posłowie opozycji zwołali w Sejmie konferencję prasową, na której zażądali, aby sprawie interwencyjnego skupu jabłek przyjrzało się Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zdaniem posłów Platformy Obywatelskiej cała operacja od początku była bardzo podejrzana i nie przyniosła oczekiwanego efektu.