Program realizowany przez Fundusz zwalniał rolników z ustawowego obowiązku zagospodarowania odpadów. Taka forma wsparcia dla jednego gospodarstwa wynosi obecnie równowartość 20 tys. euro na 3 lata, z kolei Polska nie może wypłacić jej więcej niż prawie 296 mln euro.
Już wcześniej wiadomo było, że limit na br. się kończy, dlatego NFOŚ doradzał gminom wpisanie zbiórki folii rolniczej do systemu rejestracji pomocy publicznej (SRPP), prowadzonego przez ministerstwo rolnictwa. Zarekomendował również, by dzień podpisania umowy między Funduszem a gminą uznać jako datę, kiedy pomocy tej udzielono. Byłą to jednak jedynie rekomendacja, a nie obowiązkowe wytyczne.
Właśnie dlatego nie wszystkie gminy dostosowały się do tego, a teraz mogą wcale nie dostać dotacji. Sytuację rozwiązałoby przesunięcie środków na przyszły rok, lecz Fundusz nie podjął jeszcze decyzji.
Tymczasem brakuje firm, które profesjonalnie potrafią zagospodarować folię, jest zanieczyszczona ziemią, chemią (worki po nawozach), trudno uzyskać z niej granulat. Dodatkowo na zbiórkę i przerób przepisy nałożyły bardzo dużo biurokracji. Zbyt niska jest też skala dotacji z Funduszu, dotychczasowe 500 zł/t, tymczasem minimalna kwota, kiedy recykling jest opłacalny to 400–500 zł. Kwoty te nie bilansują się, bo zbiórki folii są bardzo rozproszone, co znacznie podraża ich koszty. Wydatkowanie wspomnianych środków na usuwanie folii definitywnie ma zakończyć się do końca br.
as
StoryEditor
Pat z rolniczą folią. Nie będzie zbiórki odpadów?
Możliwe, że samorządy, które z NFOŚ dostały zaliczki będą musiały je zwrócić i nie wezmą udziału w zbiórce folii rolniczych, pochodzącej z gospodarstw. Okazuje się bowiem, że takie wsparcie traktowane jest jako pomoc de minimis w rolnictwie. Tymczasem skalę tej pomocy wyczerpaliśmy już 7 sierpnia br.