Rzecznik Praw Obywatelskich pisze list do Senatu
Do senackiej kancelarii wpłynął list od zastępcy Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisława Trociuka, który wskazuje na szereg wad prawnych ustawy zwanej „Piątką dla zwierząt”. W liście RPO zwraca uwagę, że zakazy, które ma wprowadzić ta ustawa dotyczą przedmiotu działalności gospodarczej i zawodowej, będącej często głównym źródłem dochodu dla osób ją prowadzących. Poniosły one często znaczne inwestycje na potrzebną infrastrukturę, mają zobowiązania kredytowe i wypracowane relacje handlowe.
- Senat RP nie może jednak przerwać prac nad ustawą. Z tego powodu powinno zostać rozważone odrzucenie ustawy w całości, względnie wprowadzenie do niej mechanizmu przejściowego, uzależniającego jej wejście w życie od uprzedniego wypełnienia obowiązków państwa członkowskiego w zakresie notyfikacji unijnej – napisał zastępca RPO StanIsław Trociuk do Marszałka Senatu,
Co zrobi z tym listem Tomasz Grodzki? To zależy od tego, jak zachowa się senacka koalicja.
Skomplikowany układ sil w Senacie
Obecnie w Senacie rządzi koalicja partii opozycyjnych wobec PiS, ale większość jest bardzo znikoma, bo tylko jednym głosem. Już procedowanie tej ustawy przez Sejm pokazało, że może ona zostać uchwalona ponad podziałami partyjnymi. PSL, który ma w Senacie 3 senatorów zapowiedział, że złoży wniosek o odrzucenie tej ustawy w całości, co jednocześnie oznacza, że w przypadku gdyby ten wniosek upadł, to senatorowie zagłosują przeciwko tej ustawie. PiS ma w Senacie mniejszość, ale mimo wszystko mógłby tę ustawę przegłosować – podobnie jak w Sejmie – głosami senatorów, tworzących senacką koalicję. Ale takiej pewności nie ma z kilku powodów.
Po pierwsze, w samym klubie senackim PiS jest podział. Nieoficjalnie wiadomo, że grupa ok 10 senatorów partii rządzącej nie zgadza się z zapisami tej ustawy i chce się wyłamać z partyjnej dyscypliny. Taką dyscyplinę zapowiedzieli w piątek wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki i wicemarszałek Senatu Marek Pęk, którzy przy okazji zagrozili senatorom dyscypliną partyjną. Ale senatorowie zdają się nie tylko bać władz partii, kar finansowych i ewentualnego wyrzucenia z PiS. Zaczynają się bać opinii publicznej, a w tym wypadku konkretnie opinii rolników, pracowników branż rolnych i przetwórczych z rodzinami. I to jest drugi powód, dla którego plan uchwalenia tej ustawy może PiS się nie udać.
Środowe protesty rolników w całym kraju, odwiedziny w biurach poselskich i senatorskich, a lokalnie wręcz publiczny ostracyzm na łamach mediów czy też na mobilnych lub stacjonarnych bilbordach – to bezpośrednie próby lobbingu na rzecz wyrzucenia tej ustawy do kosza. Parlamentarzyści poczuli na plecach oddech swoich wyborców, zwłaszcza senatorowie, którzy są wybierani w jednomandatowych okręgach wyborczych. Wielu z nich zrozumiało, że ich głos poparcia dla „Piatki Kaczyńskiego” będzie zapamiętany w kolejnych wyborach i mogą wtedy nie uzyskać ponownie mandatu ze swoich okręgów.
Ardanowski wzorem i symbolem oporu
Być może senatorowie PiS bardziej by się bali kar i wyrzucenia z partii, ale przykład Ardanowskiego pokazuje, że nie jest to takie proste. Prawo i Sprawiedliwość ma problem, bo o ile samo zastąpienie ministra Ardanowskiego Grzegorzem Pudą było formalnie proste, o tyle skutki polityczne i wizerunkowe tego ruchu są i będą katastrofalne. Ardanowski, który sprzeciwił się tej ustawie najpierw napisał list do kolegów posłów z klubu Zjednoczonej Prawicy, potem zagłosował przeciwko tej ustawie w Sejmie, za co został zawieszony wraz z ponad trzydziestoma innymi posłami i wreszcie nawet po odejściu z MRiRW nadal lobbuje na rzecz odrzucenia tej ustawy. W miniony weekend napisał list do senatorów PiS z apelem, że jeszcze nie jest za późno, by ją zatrzymać. W piątek natomiast podczas wspomnianej wcześniej konferencji marszałka Terleckiego padły obietnice, że rolnicy otrzymają rekompensaty za straty spowodowane „Piątką dla zwierząt” oraz pojawiło się zapewnienie, że minister Ardanowski zostaje w PiS. Były szef MRiRW zareagował na to bardzo szybko i wydał oświadczenie, w który wyraźnie wskazał, że uzależnił swoje dalsze działanie w PiS od losów tej ustawy w Parlamencie. Dyskusja w obozie rządzącym trwa więc nadal i nasila się wraz ze zbliżającym się jutro głosowaniem w Senacie i protestami rolników.
Protest w Warszawie
Ardanowski stał się symbolem oporu rolników wobec PiS i dlatego hasło #MuremZaArdanem pojawia się w mediach społecznościowych i na banerach protestujących gospodarzy tak często. Nie wiadomo jak były minister rolnictwa wykorzysta to rekordowe poparcie wśród rolniczej braci (sam jest rolnikiem w przeciwieństwie do nowego ministra Grzegorza Pudy). Na razie widać, że robi wszystko, by ta ustawa nie weszła w życie, ma bowiem świadomość, że jej skutki będą katastrofalne, długofalowe i w większości nieodwracalne.
Na jutrzejszy protest do Warszawy przyjedzie wielu rolników. Organizatorzy zapowiadają nawet kilkadziesiąt tysięcy rolników i pracowników branż z otoczenia rolnictwa, które też walczą o swój byt. Jednak niezależnie od tego jak wielki będzie to protest jedno jest pewne – o rolnikach jutro znów będzie głośno w całej Polsce. I z pewnością jeszcze głośniej niż ostatnio, bo determinacja całej branży przed likwidacją miejsc pracy i dorobków życia jest taka jak nigdy wcześniej w historii.
Fot. senat.gov.pl