Wprowadzenie płacy minimalnej w Niemczech, może mieć również negatywne skutki dla części siły roboczej zatrudnionej w przedsiębiorstwach rolniczych i ogrodniczych – oceniają w swym raporcie niemieccy naukowcy z Instytutu Thünen. Podsumowali oni bowiem sezon 2015 r., w którym od stycznia zaczęły obowiązywać przepisy dotyczące płacy minimalnej, wynoszącej 8,5 euro/godzinę.
Z ankiet wykonanych u niemieckich rolników wynika, że obowiązujące prawo wymusza płacenie większych pieniędzy dla pracownika, co z jednej strony rzutuje na wzrost kosztów wynagrodzenia, z drugiej strony nie pozostawia wyboru pracodawcy – za wyższą płacę wymagać będzie lepszej wydajności i znacznie lepszych kwalifikacji. W praktyce więc zwalniać się będzie pracowników najsłabiej wykwalifikowanych – a przecież nie zawsze kwalifikacje, a bardziej przysłowiowe „ręce” do pracy liczą się w rolnictwie. Spowodowuje to duży deficyt zatrudnienia w rolnictwie w RFN.
W swym opracowaniu naukowcy wskazują, że agroprzedsiębiorcy będą zmuszeni bardziej niż kiedykolwiek zainwestować w mechanizację, a w swych długoterminowych planach stopniowo zmniejszać zatrudnianie zagranicznych pracowników i pracowników sezonowych. Niektóre gospodarstwa planują również zmniejszenie powierzchni najbardziej pracochłonnych upraw. Zakres sadzonych lub wysiewanych odmian będzie w przyszłości bardziej koncentrować się na jak najmniejszym wysiłku w pielęgnacji i zbiorze.
Jak wynika z badań, płace dla pracowników sezonowych w 2015 roku w wyniku podwyższenia granicy minimalnego wynagrodzenia wzrosły średnio o około 11% w stosunku do 2014 r., a dla stałych pracowników w przedziale 4–5%.
Wielu niemieckich rolników oceniło negatywnie wzrost obciążeń administracyjnych związanych z ewidencją czasu pracy i z innymi wymogami związanymi z dokumentacją. Odnosi się to w szczególności do mniejszych przedsiębiorstw. Ponadto wymogi ustawy o czasie pracy są uważane za trudne do spełnienia i postrzegane są jako ograniczenie niezbędnej elastyczności okresach zbiorów.
Na podst. AgE opr. pł
fot. Łuczak