Od 2014 r. na terenie wschodniego Mazowsza (gminy powiatów: sokołowskiego i węgrowskiego) działa prawdopodobnie zorganizowana szajka, która zajmuje się procederem kradzieży używanych ciągników i maszyn rolniczych bezpośrednio z gospodarstw. Sprzęt ginie z garaży i podwórek nocą, działania lokalnej policji przy wykrywaniu sprawców są mało skuteczne.
Złodziejska precyzja
Najprawdopodobniej gospodarstwo ofiary jest obserwowane za dnia, bo sprawcy doskonale znają jego obejście i poruszają się po nim w ciemnościach niemal bezbłędnie. Wyłuskują wcześniej upatrzony sprzęt, odpalają i ładują na podstawione samochody dostawcze. Ten przepada jak przysłowiowy kamień w wodę.
Tamtejsi poszkodowani zaalarmowali naszą redakcję o skali kradzieży, przestrzegają innych rolników przed ewentualnym, okazyjnym zakupem ich ruchomego inwentarza pochodzącego z kradzieży, liczą na pomoc państwowych instytucji, a szczególnie policji, w jego odzyskaniu.
Gospodarstwa okradzionych liczą od 20 do 100 ha, zajmują się produkcją trzody, mleka i zbóż. O dziwo, tutejsze wioski mają gęstą zabudowę, ale to nie zniechęca złodzieja, który działa bezszelestnie. Spracowany gospodarz śpi głęboko, podobnie jak jego sąsiad przez miedzę.