Lasek wśród upraw
Artur Zoła ze wsi Duląbka w gminie Dębowiec w powiecie jasielskim prowadzi 60-hektarowe gospodarstwo, rozrzucone w wielu kawałkach, jak to na Podkarpaciu. Pośrodku dwóch z nich – 4-hektarowej działki (z prawej strony) oraz ponad 2-hektarowej (z lewej) – leży 15-metrowy pasek brzozowego zagajnika, który liczy 0,5 ha. Od czoła lasek graniczy z polem uprawnym innego rolnika, z przeciwnej strony biegnie gruntowa droga gminna, a za nią las. Oznacza to, że zagajnik z trzech stron otoczony jest gruntami rolnymi. Jeszcze dwie dekady temu grunt pod nim również był w uprawie, ale jej zaprzestano. Rzuciła się samosiejka, a z niej urósł las. Gałęzie i korzenie przerastają przez miedze, korzenie wrosły już w drenaż systemu melioracji, co mocno szkodzi uprawie sąsiednich działek.W tym czasie Artur Zoła jest delegatem do Podkarpackiej Izby Rolniczej z powiatu jasielskiego. W tych stronach dzikie zakrzaczenia i zadrzewienia drobnych, porzuconych w uprawie działek są prawdziwą zmorą rolników. Zoła chce przetrzeć drogę prawną kolegom. Jako izba pisze pisma w tej sprawie do różnych instytucji, w tym Ministerstwa Rolnictwa, by zmusiły właścicieli porzuconych gruntów do utrzymania ich w kulturze. Bez skutku.
– Zależało nam na przetarciu ścieżki prawnej, by dzikie zadrzewienia nie wadziły w uprawie naszych działek. Na pierwszy ogień poszedłem na wokandę, by stworzyć sądowy precedens innym rolnikom – wspomina rozmówca, który w 2013 r. z problemem zgłasza się do prawnika, z którym współpracuje od lat. as
Cały reportaż przeczytasz w czerwcowym wydaniu "top agrar Polska". A jeśli nie masz prenumeraty, tutaj możesz ją zamówić.