Według policji rolnik z Zabłudowa – Paweł R., powinien był zgłosić utrudnienia w ruchu nie tylko na policji, ale także w urzędzie miasta. Rolnik tłumaczy, że o tym nie wiedział. Z kolei policjant, który przyjechał na miejsce stwierdził, że żadnego zgromadzenia nie było, a pojazdy którymi przyjechali rolnicy do gospodarza nie utrudniały i nie blokowały ruchu.
Według przełożonych policjanta rolnik powinien ponieść odpowiedzialność za zorganizowanie nielegalnego protestu. - Białostocka Policja przeprowadziła w tej sprawie czynności wyjaśniające, które dostarczyły podstaw do skierowania przeciwko niemu wniosku o ukaranie. Zarzut obejmuje zwołanie i przewodniczenie zgromadzeniu przez organizatora bez wymaganego zawiadomienia – powiedział specjalnie dla „top agrar Polska” mł. asp. Bartosz Kajewski z KWP w Białymstoku.
Z innych źródeł wiadomo, że tego dnia około 30 rolników z hasłami: „Nikt nie słucha rolnika tylko dzika” jechało DK 19, blokując tę trasę przez pewien czas, jadąc z prędkością 5-10 km/h. Gospodarze jechali do Białegostoku, by otrzymać wyjaśnienia i naradzić się jak rozwiązać problem barku wypłat za szkody w uprawach wywołane przez dziki.
Według Pawła R., każdy z rolników przybył z własnej inicjatywy. Wszyscy chcieli uzyskać wyjaśnienia od urzędników, wójta, kół łowieckich, wypłacających odszkodowania. Tych jednak nie było, więc udzielili tylko wyjaśnień dla dziennikarzy i rozjechali się. Pojazdy nie zawadzały, wszystkie stały na parkingu obok cmentarza przy ul. Suchowolcej.
Rolnik tłumaczy się, że nie chciał żadnych problemów. Niestety teraz sprawa jest już w sądzie. Kolejna rozprawa pod koniec stycznia br. Jak powiedział rzecznik prasowy KWP w Białymstoku - wniosek został skierowany w sierpniu 2014 roku do Sądu Rejonowego w Białymstoku, który prowadzi dalsze postępowanie w tej sprawie. e-abi