StoryEditor

Polscy rolnicy w Zambii założyli system nawadniania pól. Ile to kosztowało?

Jak wygląda budowa systemu nawadniania od zera? Polscy rolnicy, którzy założyli gospodarstwo rolne w Zambii, z kanału „Gospodarstwo w Afryce” pokazują kulisy tej inwestycji.

29.03.2025., 12:00h
Z tego artykułu dowiesz się:
  • Dlaczego nawadnianie to konieczność w Afryce?
  • Od studni po pivot. Jak rolnicy zbudowali system nawadniania w Zambii?
  • Ile kosztowała budowa systemu nawadniania i dlaczego rolnicy zrezygnowali z firm zewnętrznych?
  • Problemy też były. I to poważne

Polscy rolnicy za granicą odsłaniają kolejny etap pracy

W serii artykułów o polskich rolnikach w Afryce przyglądamy się kolejnym etapom tworzenia ich gospodarstwa. Pisaliśmy już o wyborze ziemi, zakupie maszyn i pierwszych zasiewach. Możesz je znaleźć tutaj – #Gospodarstwo w Afryce. Tym razem zaglądamy za kulisy budowy systemu nawadniania w Zambii, bez którego w tym klimacie tropikalnym trudno mówić o pewnej produkcji rolnej.

Na kanale „Gospodarstwo W Afryce” bracia Mariusz i Marcin Baścik pokazali, jak krok po kroku zbudowali system nawadniania typu Center Pivot i ile to kosztowało.

Dlaczego nawadnianie to konieczność w Afryce?

Bracia od początku wiedzieli, że będą budować deszczownie. Żeby zrozumieć dlaczego, warto zacząć o tego, jak wygląda zambijski klimat. Dzieli się on na trzy główne sezony:

  • Od listopada do kwietnia trwa pora deszczowa – to czas intensywnych opadów i temperatur sięgających 28-32°C.
  • Następnie przychodzi pora sucha chłodniejsza, trwająca od maja do sierpnia, gdy temperatura w nocy spada do 10°C, a w dniu średnia temperatura wynosi ok. 21-25°C.
  • Ostatnia, najbardziej wymagająca dla roślin, to pora sucha gorąca – od września do października – z temperaturami sięgającymi 35-40°C i bardzo niską wilgotnością powietrza.

- W naszym przypadku założeniem było, że system nawadniania budujemy od razu. Termin siewu można przyspieszyć o miesiąc w stosunku do upraw bez nawadniania. W porze suchej (kwiecień-październik), gdzie nie występują żadne opady, dzięki nawadnianiu można uprawiać pszenicę lub kukurydzę ozimą jako drugą uprawę w roku – tłumaczy Mariusz Baścik.

Jak dodaje, system nawadniania zwiększa nie tylko bezpieczeństwo gospodarowania, ale i jego rentowność. W sezonie 2024 przekonali się o tym na własnej skórze, gdy pora deszczowa zawiodła i zamiast deszczów wystąpiła susza.

Od studni po pivot. Jak rolnicy zbudowali system nawadniania w Zambii?

Pierwszy system nawadniania bracia zaprojektowali wspólnie z miejscowymi doradcami. Na powierzchni 70 ha zamontowali pivot o długości 460 metrów, zasilany przez:

  • pięć studni głębinowych o mocy od 13 do 22 kW (wywiercenie każdej kosztowało ok. 6 tys. dolarów),
  • zbiornik retencyjny 2500 m3,
  • dwie pompy główne o mocy 45 kW,
  • rurociągi i zasilanie średniego napięcia.

Studnie wiercono na 100 metrów głębokości. Jak zaznacza Mariusz Baścik, woda najczęściej była na 40 metrach, ale ostatecznie podnosiła się do 15 metrów. Wiercenie jednej studni trwało 3-4 dni. Wszystkie pompy musiały być odpowiednio dobrane – nie tylko do głębokości, ale także do wydajności. Na każdy hektar przypadał średnio 1 litr wody na sekundę, czyli ok. 1 kW mocy.

Rurociągi liczyły setki metrów. Użyto m.in. 500 metrów rury o średnicy 200 mm, przewodów zasilających i światłowodu. Sam pivot składa się z 8 przęseł (ang. span) i tzw. overhangu. Na każdym przęśle zamontowano silnik i przekładnie jezdne. Cały zestaw zużywa 250 tys. litrów wody na godzinę.

Zrezygnowali z firm zewnętrznych i sporo zaoszczędzili

Gdyby system montowała zambijska firma, koszt uzbrojenia 1 ha sięgnąłby 7500-10 000 dolarów. Bracia zrobili to sami – średni koszt zamknął się w ok. 2500 dolarów za hektar. Pompy kupili w Polsce i przesłali samolotem – i tak wyszło taniej. Pivoty sprowadzili z Chin – to kopie systemów Valley, ale z markowymi komponentami z USA i Austrii.

Od spawania konstrukcji po system sterowania – to wszystko (poza wierceniem studni, wyłożeniem zbiornika folią PCV i podłączeniem średniego napięcia) rolnicy zrobili we własnym zakresie. Marcin Baścik zaprogramował sterowanie oparte na PLC, które monitoruje obciążenie pomp, zabezpiecza je przed suchobiegiem i utrzymuje ciśnienie w układzie. Zbiornik i rurociągi rolnicy wykonali samodzielnie.

- Tutaj bardzo pomocna była plazma CNC z obrotnicą, gdzie wszystkie rury można było precyzyjnie dociąć i poskładać – mówi Mariusz Baścik w swoim materiale na YouTube. O tym, jakich maszyn używają rolnicy w Zambii, przeczytasz w artykule „Polscy rolnicy w Zambii. Jakich maszyn używają na swoich polach?”.

Problemy też były. I to poważne

Mimo świetnie przygotowanego projektu nie obyło się bez wpadek. Całość była gotowa już w kwietniu, ale rolnicy musieli czekać prawie dwa miesiące na podłączenie energii. Prąd dostali dopiero w czerwcu, a to już za późno na optymalny termin siewu pszenicy.

Kiedy wreszcie ruszyli z podlewaniem, doszło do katastrofy:

- Zawaliło się ostatnie przęsło deszczowni (podczas pierwszego krążenia – od red.). Dlaczego? Firma, która dostarczyła nam pivot nie załączyła nam instrukcji montażu, tylko katalog. Instrukcja dotarła, jak już wszystkie przęsła były poskładane. Nikt nie sprawdził, czy wszystko jest prawidłowo zmontowane. Okazało się, że podczas składania zamienione zostały dwa bardzo podobne do siebie elementy. Różniły się tylko 5-cioma centymetrami długości, co znacznie osłabiło konstrukcję pivota i spowodowało jego zawalenie – przyznaje Mariusz Baścik. W efekcie zamiast 60 ha pszenicy udało się zasiać niecałe 50 ha.

Więcej szczegółów, technicznych rozwiązań i wskazówek znajdziecie w materiale na kanale „Gospodarstwo W Afryce”.

image

10 ton pszenicy z hektara w Zambii? Polscy rolnicy sprawdzają, czy to możliwe

Maria Khamiuk
Autor Artykułu:Maria Khamiukdziennikarz, współpracownik PWR Online
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
07. kwiecień 2025 13:38