Patrząc na statystyki, w polskim rolnictwie zmiany są niewielkie. Zwłaszcza jeśli chodzi o strukturę gospodarstw i średni areał 10,8 ha. Ale kiedy już spojrzymy, jak wyglądają te rozwojowe gospodarstwa, możemy powiedzieć, że postęp, jaki dokonał się w tych ostatnich 15, może nawet więcej, bo 20 latach, jest ogromny. Takiego skoku technologicznego i mentalnego nie odnotowaliśmy jeszcze nigdy w naszej historii. Trzeba też wyraźnie podkreślić, że na tym postępie nie wszyscy skorzystali.
W referendum na „TAK”
Kiedy rząd zapowiedział referendum w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej na 7 i 8 czerwca 2003 r., jego wynik wcale nie był przesądzony. Wiele obaw mieli rolnicy i mieszkańcy wsi. Bali się konfrontacji z dobrze rozwiniętym, przez lata wysoce subwencjonowanym rolnictwem zachodniej Europy, gdzie już wtedy na rynkach rolnych dominowały nadwyżki większości produktów. Podobne obawy mieli rolnicy ze starej „Piętnastki”. Ci z kolei obawiali się zalewu taniej żywności z krajów Europy Środkowo-Wschodniej i załamania cen.
Ostatecznie wynik dwudniowego referendum zaskoczył wszystkich. Za wejściem do Wspólnoty opowiedziało się 77,45% uprawnionych, przy frekwencji prawie 59%. Największe poparcie zadeklarowali mieszkańcy woj. opolskiego – 84,88%. Z kolei najwięcej przeciwników było na Podlasiu, choć przy 31,4% głosów na „nie” i tak przeciwnicy znaleźli się w mniejszości.
Sapard dla pionierów
Nasi starsi stażem Czytelnicy pewnie pamiętają nie tylko swoją, ale także kolegów po fachu reakcję na wprowadzenie programu SAPARD – przedakcesyjnego programu pomocowego dla rolnictwa. Można było uzyskać dofinansowanie do 50% poniesionych kosztów inwestycji. Wówczas pojawiały się głosy: – Jak to? Ktoś kiedyś komuś dał 50% dotacji za darmo? Wielu nie wierzyło i nie odważyli się złożyć wniosków. Ostatecznie w skali kraju rolnicy złożyli ponad 15,5 tys. wniosków, z których zrealizowano ponad 13,7 tys. umów na łączną kwotę prawie 600 mln złotych.
Dla wielu pionierów korzystania z unijnych funduszy to właśnie ten program stał się fundamentem budowania mocnych gospodarstw w kolejnych latach. Tym bardziej, że ci ambitni i odważni, a także spełniający już wtedy określone wymogi, sięgali po SAPARD kilka razy. Kto raz przetarł szlak, był przygotowany do korzystania z kolejnych funduszy unijnych w ramach późniejszego SPO w latach 2004–2006, kiedy to rolnicy złożyli ponad 42,5 tys. wniosków, ale już tych zrealizowanych było zdecydowanie mniej, bo 24 tys. O unijne pieniądze z każdym rokiem było coraz trudniej.
Łącznie od wejścia do UE do końca ub. roku do rolnictwa trafiło 54,8 mld euro, z czego 33,5 mld na dopłaty bezpośrednie i 18,5 mld na Program Rozwoju Obszarów Wiejskich.
I choć nie ma dokładnych danych o tym, ilu beneficjentów skorzystało z różnych programów pomocowych, to już liczba podpisanych umów pokazuje, że aktywnie ze wsparcia inwestycyjnego nie skorzystało więcej jak 10–15% gospodarstw. To sprawiło, że rolnictwo się mocno spolaryzowało i mamy z jednej strony gospodarstwa silne kapitałowo i rozwojowe, a z drugiej słabe, niedofinansowane i nierokujące na przyszłość w warunkach rynkowej konkurencji.