Dyskusja zaczęła się od stanowiska małopolskiego związku pszczelarskiego, oddziału wojewódzkiego w Krakowie, który zasugerował zmianę dotychczasowych zasad dofinansowania pszczelarstwa. Sprawą zajął się poseł Edward Siarka z Prawa i Sprawiedliwości, który złożył w Sejmie interpelację.
– Czy ministerstwo rolnictwa rozważa podjęcie działań obejmujących zastąpienie dotychczasowej polityki wsparcia wprowadzeniem dopłat bezpośrednich do pszczelej rodziny na wzór dopłat realizowanych dla gospodarstw rolnych? Takie rozwiązanie miałoby kilka dodatkowych walorów, a mianowicie uprościłoby procedurę samych dopłat. Z dopłat korzystaliby wszyscy pszczelarze. Dziś mogą korzystać z tych dopłat tylko ci, którzy posiadają powyżej 10 rodzin. W okresie bezpożytkowym gospodarstwa nie byłyby zagrożone koniecznością ograniczania zimujących rodzin. Rozwiązanie takie motywowałoby do rejestracji wszystkich pasiek. Dzisiaj często drobni pszczelarze się nie rejestrują – zapytał w Sejmie ministerstwo rolnictwa poseł Siarka.
W odpowiedzi resort rolnictwa przypomniał, że pszczelarze otrzymują co roku z budżetu państwa kwotę 24 mln zł. Pieniądze te są kierowane na:
- szkolenia,
- zakup środków leczniczych, warrozobójczych,
- zakup matek pszczelich,
- zakup sprzętu pszczelarskiego,
- lawet do przewożenia uli, dźwigów, wag pasiecznych, urządzeń dźwigowych do załadunku i rozładunku uli,
- ładowarek i mini ładowarek oraz wózków samojezdnych do załadunku uli.
Jednocześnie resort rolnictwa zwrócił uwagę, że z dofinansowania szkoleń, zakupu środków leczniczych oraz zakupu matek pszczelich mogą korzystać wszyscy pszczelarze i dotyczy to każdej pasieki bez ograniczenia ilościowego. Tylko sprzęt można kupować, jeśli prowadzi się produkcję na odpowiednią skalę, a więc na poziomie tych 10 rodzin.
– Pszczelarze pozytywnie wypowiadają się o aktualnym wsparciu i jak do tej pory do ministerstwa nie wpływały wnioski o to, żeby ten mechanizm zamienić. A więc wycofać dotychczasowe wsparcie ukierunkowane na konkretne działania na rzecz takiego wsparcia, jakie jest w płatnościach, a więc wsparcia choćby w odniesieniu do ula, do jednej pasieki, do jednego producenta miodu. Gdybyśmy podzielili tę sumę na wszystkie pasieki, to wyszłoby nam 16 zł na jeden rój - tłumaczył w Sejmie wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki.
Za utrzymaniem dotychczasowego systemu finansowania wydaje się również świadczyć jego efektywność, bo liczba pni pszczelich wzrasta. W 2009 r. było ich 1123 tys., natomiast w 2016 r., to już 1504 tys. Jednocześnie staliśmy się trzecim producentem miodu w Europie.
– Oczywiście pszczelarstwo boryka się z różnego rodzaju problemami, zdajemy sobie sprawę z tego, że używanie chemii w rolnictwie jest tym, co w dużej mierze utrudnia działalność pszczelarską – choćby znany problem neonikotynoidów stosowanych w uprawie rzepaku. Ale wydaje się, że dotychczasowe rozwiązania są jednak właściwe i przynoszą oczekiwane efekty – powiedział wiceminister Bogucki. wk