– Wracamy do puszczy pierwotnej, bo nie ma możliwości prawnych, by zmusić właściciela gruntu lub jego spadkobiercy do chociażby jednokrotnego zruszenia ziemi w ciągu roku lub skoszenia. Bywa, że takie punktowe zakrzaczenie występuje w środku zadbanych pól uprawnych – narzeka Henryk Dankowiakowski, dyrektor Małopolskiej Izby Rolniczej w Krakowie. Tu należy podkreślić, że ogólna powierzchnia gospodarstw rolnych w woj. małopolskim wynosi 660 tys. ha, co oznacza, że areał „porzuconych” gruntów stanowi ponad 10% tej powierzchni. To najwięcej w Polsce. Ziemia ta nie produkuje, nie przysługują do niej dopłaty unijne – przepada nam prawie 70 mln zł, stanowi zagrożenie pożarowe podczas upałów, zachwaszcza i zakrzacza sąsiednie pola. To są głównie małe, kilku-, kilkunasto-, czasem kilkudziesięcioarowe spłachetki rozrzucone punktowe na małopolskiej szachownicy pól. Jaka jest przyczyna tego zjawiska?
– Ich właściciele lub spadkobiercy znaleźli sobie inne, pozarolnicze źródło utrzymania w mieście lub za granicą. Utrzymują je, by mieć ubezpieczenie w KRUS, traktują je jako lokatę kapitału w historycznie głodnej kiedyś ziemi Galicji – wyjaśnia dy...
Jesteś w strefie Premium
StoryEditor
”Porzucone” grunty Małopolski
Niemal 70 tys. ha. Aż tyle porzuconej ziemi leży odłogiem i porasta chwastami, chaszczami i zakrzaczeniami, w tym inwazyjnymi w woj. małopolskim. Mnoży się m.in. nawłoć, wierzba, olsza. Dotyczy to głównie powiatów zachodniej Małopolski, gdzie występują słabe gleby, a więc pow. chrzanowskiego i olkuskiego, ale nie tylko.