Odpływy i przypływy
Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, zatrudnienie w rolnictwie spadło – w 2020 roku w branży rolniczej w Polsce zatrudnionych było 81,3 tysięcy osób, co oznacza spadek o 2,7% w stosunku do 2019 roku. Należy jednak pamiętać, że GUS podaje liczbę pracowników na etacie, a więc objętych stosunkiem pracy. Badania nie obejmują osób nieubezpieczonych, których, niestety, jest nadal sporo.
W maju tego roku pisaliśmy o zmianach w liczbie osób zatrudnionych w rolnictwie z punktu widzenia KRUS. Pandemia, niepewność i masowe zwolnienia w zamykających się w lockdownie zakładach pracy ściągnęły małżonków rolników, domowników i rolników dorabiających poza gospodarstwem z powrotem na wieś. Nie tylko brak pracy, ale przede wszystkim ubezpieczenia stał się bowiem sporym problemem na czas pandemii.
Sytuacja zatrudnionych w rolnictwie zawsze była płynna: sezonowość branży sprawia, że pracowników potrzeba więcej przez połowę roku. Jak podaje GUS, wynagrodzenie pracowników rośnie. Ale zwiększa się także czas ich pracy.
Zarabiają i pracują więcej
Według danych statystycznych, przeciętne wynagrodzenie w 2020 roku w rolnictwie wyniosło 5 700 złotych brutto miesięcznie. Jest to wzrost niewielki, bo tylko o 2,1% w stosunku do poprzedniego roku. Znacząco jednak różni się od średniej krajowej, która jest aż o 550 złotych niższa ( średnio 5 718 zł brutto w rolnictwie do 5 167 zł brutto średniej krajowej).
Zatrudnienie zmalało, ale pracy nie ubywa. Pracownicy rolni przepracowali bowiem średnio 1791 godzin w 2020 roku, czyli o 0,3% więcej niż rok wcześniej. Średnio Polacy w innych branżach pracowali 1683 godziny w 2020 roku, co oznacza, że zatrudnieni na roli przepracowali znacznie więcej. W przypadku prac na gospodarstwie różnica jest taka, że sezonowo pracy jest więcej lub mniej.
Wzrasta zatrudnienie w branży EKO
– Liczba zatrudnianych osób i czas ich pracy w ogromnym stopniu zależy od specyfiki upraw. W rolnictwie konwencjonalnym łatwiej niż w ekologicznym realizować konkretną specjalizację, która pozwala ograniczyć zatrudnianie pracowników na rzecz automatyzacji niektórych procesów – mówi Łukasz Gębka, prezes Farmy Świętokrzystkiej, jednej z największych dostawców warzyw, owoców i przetworów eko w Polsce.
Automatyzacja, powolna konsolidacja i bezumowne dzierżawy sprawiają, że rolnictwo konwencjonalne traci pracowników. W tym aspekcie różni się zdecydowanie od rolnictwa ekologicznego, które potrzebuje, dosłownie, wielu rąk do pracy.
– Sprzedaż żywności ekologicznej jest coraz wyższa i prognozuje się, że ten trend będzie postępował, co sprawia, że w sektorze przybywa miejsc pracy. Widzimy to oczywiście również w naszej firmie, gdzie zwiększamy zatrudnienie, bo w rolnictwie ekologicznym zdecydowana większość zadań musi być wykonywana ręcznie – mówi Łukasz Gębka – Najbardziej żmudnym i pracochłonnym zajęciem jest ręczne odchwaszczanie. Stosowane są zabiegi zgodne z zasadami rolnictwa ekologicznego, aby chwastów było jak najmniej, jednak praca ludzkich rąk jest niezastąpiona. Ważny jest też płodozmian. Siedmioletnia przerwa w uprawie gatunku na danym polu zapewnia bioróżnorodność, która jest podstawą tego typu rolnictwa. Zakup specjalistycznych maszyn do każdej z co najmniej siedmiu upraw zdecydowanie przekroczyłby zyski większości gospodarstw ekologicznych. Dlatego podstawą są i pozostaną ludzie, których maszyny nie zastąpią.
Jak zaznacza pracodawca, ogromne zaangażowanie siły roboczej jest konieczne w gospodarstwach produkujących żywność bio. Pozyskanie nasion, nawożenie, nawadnianie, odchwaszczanie i walka z chorobami, a przede wszystkim zbiory to efekt ciężkiej pracy ludzi.
– Dodatkowo, w miesiącach, w których mniej dzieje się na polu, mamy dużo pracy przy konfekcjonowaniu, przetwórstwie warzyw i owoców. To powoduje, że potrzeba rąk do pracy jest wysoka niezależnie od pory roku – dodaje prezes Farmy Świętokrzyskiej.
al na podst. GUS, Farma Świętokrzyska