– Rolnicy zaczynają być w mniejszości. Praca rolnika zaczyna przeszkadzać współmieszkańcom – zwierzęta, nawozy, a nawet rośliny „śmierdzą”. Tak naprawdę nikt nie docenia tego co stało się przez lata w rolniczych gospodarstwach. Niewielu dostrzega to, że żywność produkuje się z zachowaniem bardzo rygorystycznych norm. Postępuje w zawrotnym tempie mechanizacja. Sposób gospodarowania dzisiaj, a jeszcze parę lat temu zmienił się nie do poznania. Zaobserwować możemy bardzo niepokojące zjawisko, że nowi mieszkańcy wsi najchętniej wysłaliby rolników na Księżyc. Zgrozą jest to, że rolnicza produkcja przeszkadza tym, którzy jeszcze niedawno sami żyli z roli i hodowli – komentuje sytuację adwokat z DIR.
Paragrafy, sądy i policja
Otóż coraz częściej na rolników, z czym możecie się spotkać na prawie każdej wsi, przez uprzejmych sąsiadów nasyłana jest policja.
– Sąsiedzi zdolni są powiadomić policję, że suszarnia za głośno chodzi, że kombajn przejeżdża w nocy wiejską drogą, że kosi w polu i tak dalej, i tak dalej – ot, normalne czynności w gospodarstwie, gdy trzeba spieszyć się z koszeniem przed zmianą pogody, zwieźć zboże do magazynów, wysuszyć. Okazuje się, że formalnie policja może to skutecznie uniemożliwić, a sąd wlepić grzywnę. ,,Batem” na rolników jest przepis art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń: kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny – dodaje Łukasz Opaliński, adwokat z biura DIR we Wrocławiu.
A więc rolnik popełnia wybryk, co jak określa adwokat DIR to zachowanie się, jakiego wśród konkretnych okoliczności czasu, miejsca i otoczenia ze względu na przyjęte zwyczajowo normy ludzkiego współżycia nie należało się spodziewać, które zatem wywołuje powszechne negatywne oceny społeczne i uczucia odrazy, gniewu, oburzenia. Wybryk charakteryzuje więc ostra sprzeczność z powszechnie akceptowanymi normami zachowania się. Brzmi to co najmniej zabawnie, jednak wcale nie jest śmieszne, gdy rolnikowi przyjdzie zapłacić mandat za zakłócanie ciszy nocnej np. podczas żniw lub zwożenia wieczorem bel z sianem, bo następnego dnia prognozowany jest deszcz. Sąsiadów to nie interesuje.
– Sądy mogą traktować elementy działalności rolniczej, np. suszenie zboża, przejazd kombajnem w nocy wiejską drogą, koszenie w polu, jak zwyczajny wybryk, a więc coś, co jest sprzeczne z normami ludzkiego współżycia, wywołuje negatywne oceny, odrazę, gniew, oburzenie. Z tego typu sposobem rozumowania nie można się zgodzić i od czasu ogólnopolskiej akcji Dolnośląskiej Izby Rolniczej pod nazwą „STOP usuwaniu rolnictwa ze wsi” widać wyraźny postęp w świadomości osób stosujących prawo, a także samych rządzących, którzy przygotowali dla policjantów stosowne wytyczne. Nadal jednak trzeba głośno i wyraźnie mówić, że praca rolnika nie jest żadnym wybrykiem! Jest to zawód i praca jak każda inna! Nie można bowiem dopuścić do sytuacji, w której działalność rolnicza zostanie sprowadzona do podziemia, że rolnicy będą musieli się ukrywać. Bo gdzie indziej, aniżeli na wsi mają oni prowadzić swoją działalność? Tym bardziej, że ewentualne przekroczenia hałasu mają najczęściej jednostkowy wymiar i związane są z koniecznością kończenia prac rolnych. Trudno zarzucić rolnikowi w takiej sytuacji działanie z premedytacją. Działalność rolnicza na wsi powinna być więc czymś normalnym, a nie być traktowana niemal jak chuligaństwo – dodaje Opaliński.
oprac. dkol na podst. izbarolnicza.pl