Prezydent Duda pojawił się w Uniejowicach na Dolnym Śląsku, by odwiedzić ponad 100 ha gospodarstwo należące do Ani i Grzegorza Bardowskich. W spotkaniu wzięła udział cała rodzina.
Zapytaliśmy więc Grzegorza o wrażenia z tej wizyty, bo w końcu nie codziennie gości się głowę państwa na swoim polu.
- Zadzwonili do mnie z Kancelarii Prezydenta, z zapytaniem, czy nie chciałbym przyjąć prezydenta w swoim gospodarstwie. Zgodziłem się i dziś oprowadziłem głowę państwa po swoich włościach. Zaprezentowałem cały przekrój gospodarstwa, a żeby lepiej zobrazować jego długą historię, ustawiłem ciągniki od najmniejszego do największego. Bardzo to zaciekawiło pana prezydenta - skomentował nam wizytę Andrzeja Dudy Grzegorz Bardowski.
Rozmowa przebiegała w bardzo przyjaznym tonie. Jak mówił nam Grzegorz, prezydent dopytywał także o to, co należałoby zmienić w polskim w rolnictwie.
- Poruszyłem więc temat znakowania polskiej żywności, bo uważam, że jest to kluczowa kwestia dla naszych rolników – powiedział nam Bardowski.
Poza tym pan prezydent dopytywał Grzegorza o to, jak wygląda praca w ponad 100-ha gospodarstwie.
- Wytłumaczyłem więc, że nie mamy tylko nowych maszyn i milionów na koncie. Mój park maszynowy składa się przecież głównie z używanych maszyn, które się psują, które trzeba naprawiać. Do tego zmagamy się z różnymi problemami, jak susza, niskie ceny skupu płodów rolnych i wiele innych, które powodują, że te zyski wcale duże nie są – wyjaśnił rolnik.
Anię i Grzegorza Bardowskich zna cała Polska. Popularność zdobyli, występując w drugiej edycji programu „Rolnik szuka żony”, gdzie się poznali. Od czterech lat są małżeństwem i mają dwójkę dzieci: synka i córeczkę. Wspólnie prowadzą ponad 100 ha gospodarstwo, którego historia sięga 1947 roku. Mają także swój kanał na YouTube.
ksz, fot. Kancelaria Prezydenta/Jakub Szymczuk