Z pisma Prokuratury Okręgowej w Warszawie z 9 lutego 2018 roku – do którego dotarła Wirtualna Polska – wynika, że od stycznia 2017 roku prokuratorzy prowadzili „czynności dowodowe” mające na celu „zweryfikowanie okoliczności przemawiających za koniecznością” podjęcia na nowo śledztwa ws. śmierci byłego wicepremiera.
W tym czasie przesłuchano wielu świadków, m.in. autorów książki „Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera”. Dziennikarz Wojciech Sumliński napisał w niej, że szef Samoobrony miał bardzo dużą wiedzę na temat „gazowego przekrętu stulecia”. Chodziło o polsko-rosyjskie negocjacje gazowe. Dokumenty obciążające niektórych polityków biorących udział w rozmowach miały zaginąć po śmierci Leppera. Prokuratura nie stwierdziła, żeby „ewentualna wiedza” byłego wicepremiera o „nieprawidłowościach przy kontrakcie gazowym z 2010 r. miała jakikolwiek związek z jego śmiercią”.
Pismo prokuratury to odpowiedź na wniosek o wznowienie śledztwa złożony w maju 2017 roku przez Sławomira Izdebskiego, przewodniczącego OPZZRiOR oraz byłego współpracownika Leppera. Izdebski mówił w maju, że ktoś, kogo tożsamość nie jest znana, wytarł odciski palców z krzesła, na które Andrzej Lepper wszedł przed śmiercią oraz ze sznura, który jakoby miał on sam założyć na szyję i na nim zawisnąć.
Według Izdebskiego, policjanci z Komendy Stołecznej, którzy przybyli na miejsce śmierci, do siedziby Samoobrony w Warszawie, zabezpieczyli ślady butów dwóch osób, które były w łazience Andrzeja Leppera w dniu jego śmierci. Te ślady nie pasowały do śladów pozostawionych przez żadną z kilku osób, które tego dnia odwiedziły Leppera. Wniosek: w dniu i na miejscu śmierci Leppera były dwie osoby o nieustalonych personaliach. Kilka lat temu prokuratura w ogóle nie podjęła tego tropu, mimo że policjanci prowadzili swoje postępowanie w kierunku tzw. udziału osób trzecich.
Teraz, po kilku latach, śledczy w swoim dokumencie odnieśli się do tych teorii. „Część śladów traseologicznych (traseologia - technika kryminalistyczna zajmująca się badaniem śladów – przyp. red.) rzeczywiście nie została zidentyfikowana, jednakże z ww. okoliczności nie wynika wniosek, iż fakt ich pozostawienia miał związek ze śmiercią Andrzeja Leppera" – czytamy w piśmie prokuratury. „Ślady te mogły zostać naniesione w nieustalonym czasie przez osoby uprawnione, w tym samego Andrzeja Leppera lub jego gości, jeżeli ww. osoby poruszały się w obuwiu nieprzedstawionym do badań porównawczych” – pisze prokuratura.
W dokumencie czytamy, że analiza „całości materiału dowodowego” zgromadzonego w postępowaniu nie wskazuje, aby postanowienie o jego umorzeniu było „niezasadne lub przedwczesne” i by „zachodziła konieczność” podjęcia go na nowo.
Sławomir Izdebski pytany przez WP o brak wznowienia śledztwa przez prokuraturę uważa, że śmierć Leppera jest „niewygodna” dla PiS-u. Jego zdaniem prokuratura nie potraktowała sprawy z należytą starannością. – Jako autor wniosku o wznowienie śledztwa nie zostałem nawet przez prokuraturę przesłuchany, a od przesłuchiwanych świadków prokurator oczekiwał, że przyprowadzą za rękę mordercę. Prokuratura przyznaje, że są ślady osób trzecich, ale nie potrafi tego wyjaśnić – mówi szef rolniczego OPZZ.
oprac. na podstawie Wirtualna Polska