Rolnicy tłumnie ruszyli na drogi, na strajk który miał być pokazem rolniczej siły. Rolnicy mówią STOP odrealnionej zielonej polityce Unii Europejskiej, mówią STOP niekontrolowanemu importowi produktów rolnych z Ukrainy! Niektórzy zastanawiają się jednak o co tak naprawdę rolnikom chodzi? Bo, o ile postulat związany z tym, aby towary z Ukrainy nie wpływały do Polski w niekontrolowany sposób wydaje się dla wszystkich czytelny, o tyle sprzeciw przeciwko wprowadzeniu Zielonego Ładu brzmi bardzo enigmatycznie i nie dla wszystkich jest zrozumiały.
Napływ produktów rolnych z Ukrainy
Zacznijmy zatem od podstaw, czyli protestowi przeciwko napływom towarów z Ukrainy. Wydaje się, że nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego wpływ zboża i innych towarów od naszych wschodnich sąsiadów stanowi realne zagrożenie dla stabilności gospodarczej naszego kraju. Najlepszy przykład do czego prowadzi niekontrolowany napływ zbóż mieliśmy w 2023 roku, kiedy to punkty skupów „zawalone” były ukraińskim zbożem. Polscy rolnicy nie mieli dokąd sprzedać swoich produktów. Cena w skupach była skrajnie niska, bo ciężko jest konkurować ze zbożem, które pochodzi z państwa o dużo niższych kosztach produkcji i do tego będącego w stanie wojny.
Zielony Ład okiem rolniczki
Zielony Ład to kolejna rzecz, przeciwko której strajkują rolnicy. Wspólna Polityka Rolna przyniosła nam wiele zmian, jednak temat który w ramach Zielonego Ładu uderza w rolników w ostatnim czasie najbardziej, to temat krzywdzących norm GAEC, a przede wszystkim normy GAEC 8 mówiącej o obowiązku wyłączenia 4% z użytków ornych na cele nieprodukcyjne (dotyczy gospodarstw powyżej 10 ha). Rolnicy od roku apelują o zmianę normy lub całkowite jej usunięcie, jednak bezskutecznie. W 2023 roku norma ta była zawieszona z uwagi na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego w obliczu wojny w Ukrainie. Komisja Europejska nie wyraziła jednak zgody na odstępstwo od normy na kolejny, 2024 rok.
Po co nam to ugorowanie?
Nierolnicza część społeczeństwa zastanawia się co tak właściwie znaczy ugorowanie i dlaczego rolnicy sprzeciwiają się jego wprowadzeniu. Posłużmy się przykładem. Wyobraźmy sobie, że prowadzimy firmę transportowo-spedycyjną. Przez lata dorabialiśmy się majątku, aktualnie posiadamy flotę złożoną ze 100 samochodów. Oczywiście, większość z aut zakupiliśmy na kredyt lub w leasingu. Jako dobrze prosperujący przedsiębiorca w pewnym momencie zderzamy się jednak z rzeczywistością – odgórną dyrektywą unijną, mówiąca o tym, że od tej pory 4% z naszej floty musi zostać wyłączona z użytkowania w firmie, z uwagi na niekorzystny wpływ na środowisko naturalne. 4% w naszym przypadku = 4 samochody stojące na parkingu przez cały rok. 4 samochody przestają jeździć w trasy, a tym samym przestają zarabiać. Oczywiście, pozostają nam wszelkie koszty związane z samochodem – raty leasingowe/kredytowe, podatek od środków transportowych, ewentualne wynagrodzenie pracowników…
Zielony Ład uderza we wszystkich
Zielony Ład to twór, który uderzać będzie w każdego z nas. Docelowo dotknie każdej branży gospodarki – rolnictwa, transportu, przemysłu, handlu… Rolnicy wspólnymi siłami starają się wypracować porozumienie, które dla Polaków nie będzie krzywdzące. Poza tym, co widać w telewizji, czy gazetach, strona społeczna walczy również za kuluarowo. Czynny udział w rozmowach biorą związki rolnicze. Powstał także pomysł stworzenia niezależnej organizacji współpracującej z uczelniami rolniczymi, która reprezentowana będzie przez specjalistów, doradców i ekspertów w zakresie rolnictwa. Rolnicy zaangażowani w tę organizację będą członkiem opiniującym i tworzącym prawo w zakresie przepisów rolnych.
Upatrujemy w tym nadziei na lepsze zmiany, ale jeśli będzie trzeba, rolnicy nie przerwą strajków i ponownie wyjadą ciągnikami na ulice. Dlatego tak ważne jest wsparcie gospodarzy poprzez nierolnicze społeczeństwo. Jak mówi stare polskie przysłowie: „Od myszy, po cesarza wszyscy żyją z gospodarza!”, dlatego właśnie walka jest tak ważna.
Agata Stachowiak
/Księgowa Rolnika/