Ochrona roślin, wyłączenie gruntów z produkcji (tzw. ugór), ochrona środowiska – dzięki protestom rolnicy zahamowali zaostrzanie przepisów przez Brukselę. Te kwestie mogą jednak powrócić z dużą siłą, dlatego organizacje i politycy są wzywani do działania. To efekt akcji dotyczących oleju napędowego dla rolnictwa, które pokazały, że rolnicy mogą wpływać na politykę środowiskową.
Wycofanie politycznych wytycznych
Początkowo niewielu rolników rozumiało, o co chodzi w Zielonym Ładzie. Cel „neutralności klimatycznej do 2050 roku” został wyznaczony, ale wydawał się odległy. Potem okazało się, że rolnicy i leśnicy mają do spełnienia konkretne zadania: unijne rozporządzenie w sprawie ochrony roślin SUR miało ograniczyć stosowanie środków ochrony roślin, aby wzmocnić bioróżnorodność.
Zobacz też: Rolnicy planują protest w Brukseli. Kiedy i kto go organizuje?
Ustawa o przywracaniu przyrody oraz wyłączenia z produkcji 4% gruntów miały zwiększyć różnorodność gatunkową. Dyrektywa o emisjach przemysłowych miała podnieść standardy ochrony środowiska w hodowli zwierząt, aby zmniejszyć emisje. Wiele działań było niepraktycznych i sprawiało wrażenie, jakby produktywne rolnictwo i leśnictwo oraz bezpieczeństwo zaopatrzenia nie miały znaczenia.
Zaniepokojeni mieszanką COVID-19, wojen, protestów i wyborów europejskich politycy zmienili zdanie: rozporządzenie SUR zostało wycofane, wyłączenia z produkcji zawieszone, ustawa o odbudowie przyrody wstrzymana, a dyrektywa o emisjach przemysłowych złagodzona. „Da się!”, cieszyli się niektórzy rolnicy i związki rolnicze.
Neutralność klimatyczna i bioróżnorodność – niezmiennie aktualne cele polityczne
Jednak to może być pyrrusowe zwycięstwo. Kwestie „neutralności klimatycznej”, „ochrony środowiska” i „bioróżnorodności” nie zniknęły. Cele polityczne są wciąż aktualne.
Berlin chce zmniejszyć użycie środków ochrony roślin w ramach „Programu Przyszłości Ochrony Roślin”. Jedenaście krajów Unii Europejskiej, w tym Niemcy, podejmują nową próbę wprowadzenia ustawy o odbudowie przyrody. W Nadrenii Północnej-Westfalii zwolennicy drugiego parku narodowego są zachęcani faktem, że ugorowanie nie jest już konieczne. A jeśli wejdą w życie przepisy TA-Luft, hodowcy zwierząt będą musieli zainwestować w technologię oczyszczania powietrza – albo zrezygnować z produkcji.
Efekt bumerangu przypomina unijna dyrektywa azotanowa. Przez lata Holandia i Niemcy grały na zwłokę i wdrażały środki bez przekonania, aż doszło do wielkiego wybuchu. W Holandii rząd musi płacić hodowcom za rezygnację z produkcji zwierzęcej; w Niemczech obowiązuje surowe rozporządzenie dotyczące nawozów bez zasady „zanieczyszczający płaci”.
Siedzenie i nadzieja nie działają. Rolnicy wzywają do współpracy
Taktyka „siedzieć i mieć nadzieję” ostatecznie nie przynosi rezultatów i szkodzi wizerunkowi branży. Dlatego słuszne jest, że stowarzyszenie rolników i inni organizacje wyszły z fundamentalnej opozycji wobec najważniejszych tematów naszych czasów. Ich stanowisko „Opowiadamy się za podejściem opartym na współpracy” jest jednak nieprecyzyjne. To musi się zmienić. Wiceprezes Związku Rolników Günther Felßner odważył się zrobić krok naprzód. Domaga się, aby Zielony Ład stał się prawdziwym porozumieniem dla rolnictwa – z 10-punktowym planem.
Felßner łączy w nim bezpieczeństwo dostaw z większą ochroną klimatu i zasobów, a także bioróżnorodnością i dobrostanem zwierząt. To jest możliwe – jeśli robią to rolnicy, a nie politycy przy zielonym stole. Ustawodawcy w Brukseli i Berlinie zdecydowanie powinni wziąć pod uwagę tę lekcję.
Tekst: Patrick Liste