Rolnicy podkreślają, że rolnictwo, to system naczyń połączonych, a więc zmiany w ustawie o ochronie praw zwierząt dotyczą ich wszystkich – i tych, którzy prowadzą produkcję roślinną i zwierzęcą.
Według Związku Polskie Mięso branża wołowa i drobiarska poniesie olbrzymie straty, po pierwsze wynikające z likwidacji ferm zwierząt futerkowych, które utylizują większość odpadów poubojowych z drobiu, ponadto wprowadzenie zakazu uboju rytualnego dotknie także ten sektor, bowiem około 40% eksportowanego drobiu jest ubijane rytualnie, prowadzi go około 40 zakładów w Polsce.
Dokładnie to samo tyczy się wołowiny – około 40% eksportu mięsa wołowego pochodzi z uboju rytualnego. Związek Polskie Mięso podkreśla, że obniżenie stawek za kg mięsa wołowego mogą sięgnąć nawet 3 zł/kg.
– Manifestujemy przeciwko temu, że państwo Polskie przestało być jakimkolwiek partnerem do rozmów w kwestiach biznesowych. Nie możemy ufać tym ludziom, którzy z ideologicznych pobudek, doprowadzają do sytuacji, w której mamy z dnia na dzień zlikwidować gospodarstwa. Zresztą nas, jako przemysł futrzarski kompletnie nie interesuje wydłużenie vocatio legis, bo ono nic nie zmieni. Musieliby nam wydłużyć to o 15 lat, bo tyle opiewają nasze kredyty. 3,5 mld zł to tylko nasze kredyty, 7 mld zł stanowią nasze aktywa, tych wszystkich ferm, które zostaną i nie będziemy mogli z nimi nic zrobić. Kto nam za to zwróci pieniądze? Ustawa wejdzie dzisiaj, albo jutro w nocy – jestem przekonany, że tak będzie. Prawo i Sprawiedliwość pracuje na to, żebyśmy za trzy lata pokazali gdzie jest ich miejsce. Możemy się zgadzać lub nie, z ministrem Ardanowskim, ale jest jedynym człowiekiem w tym rządzie, który ma pojęcie. Rolnicy to wiedzą. Cały PIS i Andrzej Duda wygrał tylko dzięki Ardanowskiemu – mówił Marek Miśko, Polski Przemysł Futrzarski.
Wszystkie organizacje, mimo, że często mają odmienne zdania obecnie dyskutują o polskim rolnictwie i nadchodzących zmianach, jak podkreślają "ponad podziałami" jednoczą się. Na manifestacji zjawiło się około 1500 osób.
Uczestnicy zgromadzenia przywieźli transparenty z napisami: "Zostawcie nasze miejsca pracy", „Kto spłaci nasze kredyty”, "Dzisiaj norka, jutro świnia i hodowli w Polsce ni ma", "Piątka dla zwierząt to zdrada Polski". W trakcie protestu wielokrotnie skandowali hasło "Kaczyński, zdrajca wsi".
Ok. godz. 10.00. doszło do przepychanek z policją. Protestujący domagali się wpuszczenia ich delegacji do siedziby PiS w celu złożenia delegacji. Ostatecznie policja zgodziła się na wejście czterech osób.
- PiS przed wyborami prosił rolników o głosy, a dziś, kiedy przyjechaliśmy, PiS odgrodził się od nas kordonem policji. To coś nieprawdopodobnego, pierwszy raz w historii PiS dał w twarz rolnikom – mówił Sławomir Izdebski z rolniczego OPZZiOR.
Rolnicy nie kryli swojego oburzenia proponowanymi zmianami w ustawie o ochronie zwierząt i sposobem ich wprowadzenia.
- Jeśli te zapisy wejdą w życie, to dla mnie będzie koniec. Z czego zapłacę kredyty, jak cena żywca poleci w dół? Już dziś jest ciężko. Nie rozumiem, czemu PiS chce nam zgotować taki los. Dziś zwierzę jest ważniejsze od człowieka – mówił nam pan Jarosław, hodowca bydła, który na protest przejechał z woj. podlaskiego.
Obecni na manifestacji przedstawiciele hodowców bydła mięsnego zwrócili uwagę, że z tytułu wprowadzenia tej ustawy ponad 350 tysięcy gospodarstw rolnych straci około 30 procent dochodów.
- To jest historyczny moment, bo po raz pierwszy rolnicy nie protestują przed Sejmem, nie protestują pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, nie protestują pod Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a protestują przed siedzibą partii, która przygotowała tak drastyczną ustawę dla polskiego rolnictwa. Stracimy najlepsze rynki eksportowe dla polskiej wołowiny, która jest hitem eksportowym polskiego rolnictwa. Czy stać nas na to? Co mają powiedzieć swoim rodzinom hodowcy bydła? Że nie mają co jeść, bo trzeba się przeprofilować? Nie ma zgody na takie traktowanie - mówił Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Z kolei poseł Robert Winnicki (Koło Poselskie Konfederacja) zwrócił uwagę, że większość Polaków na co dzień korzysta z hodowli zwierzęcej.
- Nawet sam pan prezes korzysta! Przecież nakarmi kota mięsem ze zwierząt hodowlanych, założy skórzane buty i skórzany pasek. A potem przyjedzie do Sejmu, by niszczyć polskie rolnictwo. To szczyt obłudy. Nie ma zgody na to. Nie można niszczyć rolnictwa w imię obłędnych ideologicznych wizji – mówił poseł Robert Winnicki.
Natomiast Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych zwrócił się do prezydenta Andrzeja Dudy, by nie podpisywał szkodliwej ustawy. Przypomniał prezydentowi, że tuż przed wyborami podpisał z nim Porozumienie.
- Wtedy mówił pan, że bliski jest panu rozwój wsi. Dziś polska wołowina i drób są liderami w Europie. Hodowla norek utylizuje za darmo odpady z produkcji zwierzęcej. Przecież ci ludzie zainwestowali ogromne pieniądze w założenie tej hodowli i dzisiaj im się mówi, że mają to w ciągu roku zlikwidować? To kpina! W innych krajach było to około 10 lat i wypłacono olbrzymie odszkodowania. Stać nas na to? – pytał Szmulewicz.
Michał Kołodziejczak z AgroUnii też nie przebierał słowach. Stwierdził, że rolnicy zostali oszukani i nikt ze wsi już nie zagłosuje na PiS.
- To co się dzieje teraz w sejmie to zdrada! Została złamana umowa z politykami PiS – mówił Kołodziejczak. W jego ocenie pomysł prezesa Kaczyńskiego bardzo zjednoczył środowisko rolnicze.
- Jeszcze przez nikogo tak się nie zjednoczyliśmy, jak przez Kaczyńskiego. On to zrobił. Ani Witos, ani Lepper tego nie dokonali, tak jak on – zaznaczył Kołodziejczak.
Organizatorzy dzisiejszych protestów zapowiedzieli, że jeżeli ustawa zostanie przegłosowana, a wszystko na to wskazuje, w Warszawie odbędą się kolejne strajki.
Sprzed siedziby PiS rolnicy udali się pod gmach Sejmu, gdzie posłowie zajmują się kontrowersyjną ustawą. Dziś ok. godz. 16 ma się odbyć pierwsze czytanie projektu.
Jesteśmy na miejscu, relacja live i galeria zdjęć poniżej!