Protest rolników w Dorohusku: "Przez dopłaty do zbóż spadają ich rynkowe ceny"
Rolnicy ze stowarzyszenia "Oszukana wieś" rozpoczęli dziś kolejny dwudniowy protest na granicy z Ukrainą w Dorohusku. Nie zadowoliły ich rozmowy z wicepremierem i ministrem rolnictwa Henrykiem Kowalczykiem, które odbyły się przed tygodniem. Zarzucają szefowi MRiRW, że ogłoszone przez niego dopłaty do zbóż spowodowały spadek ich cen na rynku.
Rolnicy zrzeszeni w stowarzyszeniu :Oszukana wieś" ogłosili więc, że w związku z tragiczną sytuacją na polskim rynku spowodowaną niekontrolowanym napływem zbóż z Ukrainy oraz brakiem odpowiednich działań mających na celu ochronę rodzimego rynku będą blokować w dniach 16 - 17 lutego granice z Ukrainą w miejscowości Dorohusk.
"Minister rolnictwa wpłynął na spadki cen zbóż w skupach"
Rolnicy spotkali się z wicepremierem Henrykiem Kowalczykiem w ubiegły czwartek, ale mają do szefa MRiRW żal o to, że jego działania przyniosły szkody dla krajowego rynku zbóż.
- Minister rolnictwa wpłynął na spadki cen zbóż w skupach, ogłaszając w dniu 09.02.2023r dopłaty do zbóż, 10.02.2022 r widzimy obniżki cen w Elewarr spółce państwowej obecnie należącej do Holdingu Spożywczego, w młynach, firmach skupowych. Rolnicy najprawdopodobniej wkrótce, jeszcze przed pracami wiosennymi ruszą do punktów skupu ze zbożem, miejsca zabraknie na to zboże w magazynach skupowych, a ceny skupu jeszcze bardziej spadną. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wykorzystają obecną sposobność nieuczciwi przedsiębiorcy w skupach, którzy nielegalnie kupili zboże ukraińskie, być może techniczne, bez faktur i teraz rolnikom potrzebującym faktury sprzedaży zboża na potrzeby dopłat wystawią faktury z płatnością gotówkową i w ten sposób zalegalizują posiadane już zboże ukraińskie.
Informacja o dopłatach do zboża na stronie MRiRW i podana przez ministra rolnictwa na konferencji prasowej w dniu 09.02.2023r nie jest pełna, zostały podane możliwie maksymalne wysokości dopłat do zboża, natomiast nie zostały przedstawione ceny referencyjne, wg. których będzie naliczana wysokość dopłaty - napisali rolnicy ze stowarzyszenia "Oszukana wieś na swoim Facebooku".
Spotkanie z ministrem rolnictwa i dopłaty do zbóż
Rolnicy ze Stowarzyszenia "Oszukana wieś" spotkali się w czwartek 9. lutego z ministrem rolnictwa, na które Henryk Kowalczyk przybył z informacją o dopłatach do zbóż i przedstawił mechanizm wyliczania dopłat do pszenicy konsumpcyjnej: w oparciu o cenę referencyjną 1150 zł/t obliczoną wg. giełdy Matif, Wynosi ona maksymalnie 250 zł/t, 200 zł/t, 150 zł/t w zależności od regionu do maksymalnie 50 ha pszenicy i kukurydzy (łącznie) i do plonu 3,3 t/ha liczonego jako 60% średniej wydajności 5,5 tony.
W ocenie rolników oznacza to, że rolnik sprzeda pszenicę konsumpcyjną w cenie 1100 zł, to dopłata wyniesie 50 zł/t czyli 165 zł do 1ha, jeśli sprzeda w cenie 900 zł/t, to dopłata wyniesie 250 zł/t czyli 750 zł/ha, jeśli sprzeda pszenicę konsumpcyjną w cenie 1150 zł/t i powyżej tej ceny dopłaty nie otrzyma.
- Pan minister przekazał, że dopłaty do plonu kukurydzy będą do 4,2 t/ha liczonego jako 60% średniej wydajności 7 ton,
ale nie przedstawił ceny referencyjnej na kukurydzę, w oparciu o którą będzie wyliczana wysokość dopłaty. To nie tak powinno być. Rekompensaty jakie należą się polskim rolnikom za straty w sprzedaży pszenicy, kukurydzy, rzepaku w niskich cenach poniżej poniesionych kosztów produkcji, które były nieprawdopodobnie wysokie i destrukcję polskiego rynku zbożowego pod wpływem niekontrolowanego napływu ukraińskiego zboża, sądziliśmy, że będą potraktowane poważnie przez Pana ministra, adekwatnie do poniesionych strat, że nie będą jałmużną, pozorną pomocą przedwyborczą,,, kiełbasą przedwyborczą". - napisali rolnicy na profilu Facebook "Oszukana Wieś".
Nierówne traktowanie rolników?
Rolnicy protestujący dziś w Dorohusku mają żal do polskiego rządu, że są nierówno traktowani. Z jednej strony w bankach, i instytucjach rolnicy traktowani są jako mikroprzedsiębiorców co wiąże się z konkretnymi wymaganiami i obowiązkami. Z drugiej zaś strony nie mogli skorzystać z tarcz antykryzysowych jak przedsiębiorcy, ponieważ prowadza gospodarstwa rolne.
- Proponuje się rolnikom dopłaty do pszenicy, kukurydzy łącznie do 50 ha, a co z dopłatami powyżej 50 ha. Czy na uprawę hektara pola powyżej 50 hektarów poniesiono mniejsze koszty, czy za ziarno zebrane z powierzchni powyżej 50 ha zapłacą w skupach inne, wyższe ceny niż za ziarno z pól do 50 ha? - pytają retorycznie rolnicy
Dlaczego nie ma dopłat do rzepaku?
Protestujący rolnicy są także rozżaleni, że dopłaty są tylko do pszenicy i kukurydzy, a powinny być także do rzepaku.
- Dlaczego rzepak do dopłat nie został wzięty pod uwagę, to na rzepaku rolnicy ponieśli największe straty? Obniżki cen rzepaku na naszym rynku, oczywiste, że zostały wywołane masowo napływającym rzepakiem z Ukrainy w okresie od żniw do dzisiaj (nadal ciężarówki, wagony wjeżdżają do Polski z rzepakiem, który w dużym stopniu wjeżdża jako techniczny i w dużym stopniu zostawał i zostaje na wschodzie kraju, przede wszystkim pod Zamościem. Nawet obecnie rzepak na autach Ukraińskich wjeżdża do zakładów poza kolejnością, dostawców z polskim rzepakiem odstawia się na bok - żalą się rolnicy w swoim oświadczeniu.
Tranzyt zboża z Ukrainy nie jest kontrolowany
Organizatorzy protestu podkreślają, że nie oczekiwali zamknięcia granicy z Ukrainą, której trzeba pomagać. Ale wnioskowali o uregulowany, ograniczony napływ docelowo do Polski ziarna pszenicy, kukurydzy, rzepaku z Ukrainy, który w Polsce rujnuje rynek.
- Wnioskowaliśmy o dopilnowanie tranzytu ziarna z Ukrainy przez nasz kraj do czego zgodzili się rządzący w ramach korytarza solidarnościowego, na który Bank Światowy i banki europejskie przeznaczyły duże pieniądze, z których Polska też skorzysta kosztem polskich rolników i za to powinni polscy rolnicy dostać konkretną rekompensatę. To obowiązkiem polskiego rządu, polskiego ministra rolnictwa była ochrona i zabezpieczenie polskiego rolnictwa przed tym co się stało, przed zapaścią polskiego rolnictwa wskutek destrukcji, zrujnowania polskiego rynku jeszcze wówczas zanim przystąpiono do korytarza solidarnościowego, znając możliwości polskich portów i polskiej infrastruktury drogowej i kolejowej. Oczekiwaliśmy od ministra rolnictwa w postulatach przekazanych wcześniej i obecnie, że podejmie działania na rynku w celu rozładowania magazynów zbożowych zapełnionych ukraińskim i polskim ziarnem. Oczekiwaliśmy, że będzie starał się o wprowadzenie kaucji na zboże wjeżdżające tranzytem z Ukrainy, o dopłaty do eksportu, czy w inny sposób oddziaływanie na zwiększenie eksportu, że będzie starał się o rozbudowę portu, a nie rozbudowę na Pomorzu magazynów ELEWARR ,, Spichlerz Północy " za 250 mln. zł, że będzie działał w kierunku odblokowania magazynów skupowych na przyszłe żniwa. - czytamy na profilu rolników na FB.
Kontrole zboża na granicy trwają dopiero od stycznia?
Rolnicy informują, że postulowali do ministra rolnictwa o wzmożoną kontrolę na granicy przez służby jemu podległe: inspekcję weterynaryjną, sanepid, IHARS, tak jak zrobiono to na Węgrzech, gdzie na skutek dokładnych kontroli, badań wjeżdżającego ziarna z Ukrainy znacznie ograniczono napływ ziarna i zablokowano wjazd ziarna złej jakości, niebezpiecznego dla zdrowia i życia, ludzi i zwierząt. Zapytali o to ministra Henryka Kowalczyka podczas spotkania w dniu 9.02.2023. Wicepremier miał na to odpowiedzieć, że każde zboże jest kontrolowane. O to samo rolnicy zapytali obecnego na spotkaniu Głównego Inspektora Weterynarii.
- Dowiedzieliśmy się od głównego inspektora, że pobieranie na granicy próbek ziarna importowanego z Ukrainy w ramach kontroli weterynaryjnej odbywa się dopiero od początku stycznia i 3 razy w tygodniu, czyli w 2022 r ziarno wjeżdżające do naszego kraju nie było badane, a więc ewidentnie i sukcesywnie minister rolnictwa okłamywał i okłamuje rolników i całe społeczeństwo. - czytamy na profilu "Oszukana wieś" na Facebook..
Kontrole zboża na granicy trwają dopiero od stycznia?
Protest w Dorohusku rozpoczął się o godz. 10:00. Poniżej relacja zdjęciowa i filmowa z tego wydarzenia. Fot. Łukasz Siara