Od 14 grudnia br. w Niemczech trwają protesty rolników wywołane decyzją rządu w sprawie likwidacji zwrotu akcyzy za olej napędowy i zniesienia ulg podatkowych od maszyn rolniczych.
Zniesienie podatku od pojazdów może skutkować dodatkowymi opłatami w wysokości do 1000 euro za ciągnik rocznie, w zależności od wieku i wydajności pojazdu, a obniżenie zwrotu może przynieść tamtejszym rolnikom stratę w skali roku na poziomie 3500 euro.
Prezes Niemieckiego Związku Rolników (DBV) Joachim Rukwied namawiał w weekend rolników do udziału w poniedziałkowym proteście w Berlinie. Twierdzi, że zastosowanie nowych przepisów będzie wiązało się z pogorszeniem opłacalności produkcji i brakiem perspektyw rozwoju dla rolników.
Według niemieckich rolników zniesienie obu świadczeń spowodowałoby niedopuszczalne zakłócenie konkurencji w porównaniu z krajami sąsiadującymi, które ustanowiły zarówno dotacje do rolniczego oleju napędowego, jak i zwolnienia z podatku od pojazdów. W Niemczech ulga podatkowa w wysokości 0,2148 euro za litr przyznawana jest obecnie w przypadku oleju napędowego do pojazdów rolniczych i leśnych (normalna stawka podatku wynosi 0,47 euro za litr). Zgodnie z przedstawionymi planami rządu federalnego, ulga dla oleju napędowego dla rolników nie będzie już obowiązywać w budżecie na 2024 rok. W roku 22/23 przeciętna pełnoetatowa firma w Dolnej Saksonii odnotowała koszty za paliwo i smary w wysokości około 21 000 euro, a tym samym zwrot kosztów oleju napędowego dla rolnictwa w wysokości około 3500 euro.
Protest rolników w Berlinie
Niemieccy rolnicy zgromadzili się w Berlinie przed Bramą Brandenburską, by zamanifestować swój sprzeciw wobec decyzji, które zostały podjęte przez Socjaldemokratyczną Partię Niemiec (SPD). Jak się jednak okazuje, nie wszyscy członkowie owego ugrupowania chcą poprzeć decyzję o obniżeniu stawek dopłat i podwyższeniu podatku od maszyn rolniczych. Rzeczniczka ds. rolnictwa socjaldemokratów Susanne Mittag sprzeciwiła się pomysłowi kanclerza Niemiec, Olafa Scholza.
Swój sprzeciw miał wyrazić nawet Cem Ӧzdemir z partii Zielonych, który uważa, że nie uczestniczył w podejmowaniu decyzji i zapowiedział swój przyjazd do rolników protestujących w Berlinie. Protesty odbywają się również w innych miastach m.in. w Berchtesgaden, Hamburgu, Magdeburgu i wielu innych regionach.
Koło 11.00 pod Bramą Brandenburską zjawiło się około 3 tys. osób i tysiąc ciągników. Drogi zostały zablokowane, a rolnicy czekali na ministra rolnictwa. Zniesienie ulgi podatkowej od pojazdów silnikowych wykorzystywanych w rolnictwie i leśnictwie ma przynieść Federalnemu Ministerstwu Finansów 480 mln euro rocznie. Niemieccy rolnicy podkreślają jednak, że jest to równoznaczne z wycofaniem 1 mld euro dla rolników. Rolnicy zapowiadają, że jeśli rząd nie odstąpi od swoich pomysłów, w styczniu odbędą się kolejne protesty. Niemieckie władze uzasadniają swoją decyzję koniecznością likwidacji subwencji, które szkodzą środowisku.
Minister Ӧzdemir przyjechał do rolników
Minister rolnictwa Cem Ӧzdemir pojawił się na proteście i powiedział, że „zrobi wszystko, co w jego mocy, aby plany nie zostały zrealizowane”. Na proteście swoje niezadowolenie wyraziło wielu rolników i przewodniczących organizacji rolniczych i związków.
- Wszystko spoczywa na barkach przedsiębiorstw rolnych i leśnych – nie może tak być! Zwrot oleju rolniczego musi pozostać i nie można anulować zwolnienia z podatku od pojazdów – podkreśla Prezydent Max von Elverfeldt podczas protestu.
- Żadnych kompromisów! Żadnego dodatkowego podatku od ciągników, żadnego anulowania rolniczego oleju napędowego! Jesteśmy razem – dodał Prezes Federalnego Związku Wykonawców Klaus Heinrich Pentzlin.
Z kolei prezydent DBV wzywa do uporządkowania polityki. - Potrzebujemy polityki, która zapewni nam perspektywy na przyszłość dla rodzin rolniczych – powiedział Rukwied.
Źródło: topagrar.com/tygodnik-rolniczy.pl/DBV/Twitter