Takie obostrzenia zagrażają m.in. pełnej realizacji programu kształcenia na kierunku weterynaria. Ich ukończenie wymaga bowiem realizacji licznych zajęć kształtujących umiejętności praktycznych.
- Podkreślamy tu wyjątkowe znaczenie zajęć, które muszą się odbyć z udziałem zwierząt i/lub pacjentów, na sali prosektoryjnej i sekcyjnej, w laboratoriach specjalistycznych oraz z wykorzystaniem infrastruktury i tym samym niezbędnym współudziałem interesariuszy zewnętrznych. Właściwa weryfikacja nabycia przez studenta umiejętności praktycznych może odbyć się tylko i wyłącznie w bezpośrednim kontakcie z prowadzącym zajęcia. Wyłącznie wówczas można ocenić poprawność wykonywania przez studenta określonych czynności, a tym samym stwierdzić nabycie szczegółowych kierunkowych efektów uczenia w kategorii umiejętności – napisali w piśmie do ministra nauki i szkolnictwa wyższego Wojciecha Murdzka dziekani siedmiu ośrodków akademickich kształcących na kierunku weterynaria.
Ale zajęcia praktyczne na uczelni to jedna. Do ukończenia studiów niezbędne jest również odbycie praktyk hodowlanych oraz praktyk w rzeźniach. Tymczasem zakłady mięsne, zazwyczaj współpracujące z wydziałami medycyny weterynaryjnej, nie chcą przyjmować studentów na praktyki w obawie przed zawleczeniem koronawirusa, co grozi paraliżem produkcji.
Dlatego dziekani zwrócili się z prośbą do ministra nauki o możliwość elastycznej „modyfikacji aktualnie realizowanego programu i planów studiów, tak aby doprowadzić do pełnej realizacji zajęć praktycznych”.
Nie daje to możliwości ukończenia studiów weterynaryjnych bez ukończenia niezbędnych zajęć praktycznych i praktyk. Apel dziekanów wydziałów medycyny weterynaryjnej poparł samorząd lekarsko-weterynaryjny, który zapewnił, że podjęcie zaproponowanych przez uczelnie działań zapewni utrzymanie standardów i płynności kształcenia dla kierunków studiów weterynarii.
wk
