StoryEditor

Przyszłość i kierunki rozwoju polskiego rolnictwa na forum Welconomy w Toruniu

Rolnictwo to szczególny dział gospodarki kraju i musi mieć priorytetowe znaczenie – tak przekonują rządzący. Jednak rolnicy nie odczuwają tego priorytetu, a wieś wyludnia się i młodzi nie garną się do pozostawania na wsi. Pomysłów na rozwój polskiego rolnictwa jest wiele. Jak to wszystko pogodzić?
19.03.2019., 12:03h

Minister Ryszard Zarudzki jest pełen optymizmu i przekonuje, że Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju i plan Morawieckiego nadaje rolnictwu silną rangę. Bo – jak twierdzi – to  już nie tylko minister rolnictwa, ale cały rząd odpowiada za rozwój tego sektora.

-       Rolnictwo samo nie może funkcjonować, jest częścią państwowego organizmu i krajowej gospodarki – podkreślał minister. Już dziś trzeba dyskutować o przyszłości, bo w nowej perspektywie finansowej po roku 2020 to właśnie kraje członkowskie Unii muszą same opracować plany strategicznego rozwoju.

-       Nie można wypracować strategii bez wizji rozwoju, a my ją mamy – argumentował Zarudzki. Według ministra ta wizja brzmi następująco: Obszary wiejskie w 2050 r. to atrakcyjne miejsce do pracy, do zamieszkania, do wypoczynku, do prowadzenia działalności rolniczej i pozarolniczej. To obszar dostarczający dóbr publicznych i rynkowych z zachowaniem unikalnych warunków kulturowych, środowiskowych, z zachowaniem tych walorów dla przyszłych pokoleń.

Aby to osiągnąć ministerstwo stawia na 3 elementy:

  •  zwiększenie opłacalności produkcji rolniczej i rybackiej,
  •  poprawę jakości życia, infrastruktury i stanu środowiska,
  •  rozwój przedsiębiorczości i aktywności lokalnej.

 

Plany na wodzie pisane

Warunki mamy takie, jakie stwarza nam Komisja Europejska – odparował Jerzy Chróścikowski, przewodniczący Senackiej Komisji Rozwoju Wsi i Rolnictwa. - Jak mamy rozmawiać o strategii rozwoju, kiedy nie mamy konkretów i jesteśmy na etapie stawiania postulatów do przyszłej WPR? Jego zdaniem, najpierw muszą być ramy finansowe, a dopiero potem kolejne elementy strategii. Z kolei strategia musi określić, co my chcemy.
– Nie do przyjęcia jest plan roczny czy skrócenie okresu wydatkowania pieniędzy z 3 do 2 lat po zakończeniu okresu finansowania – mówił Chróścikowski.

Jego zdaniem, rząd powinien wywalczyć wyższe dopłaty bezpośrednie do 100% unijnej średniej, teraz nie mamy nawet 90%. Kolejny problem to promocja polskich marek. Chlubimy się eksportem, ale wygrywamy ceną i często polskie produkty są sprzedawane za granicą pod inną marką. – To nam nie zagwarantuje wyższych cen – przekonywał Chróścikowski i dodał: – Musimy znakować produkty, by konsument wiedział skąd jest jego żywność. W myśl hasła „Wiem, co jem”. Konsument staje się coraz bardziej wymagający i musimy go przekonać do naszych produktów wyższej jakości, bo z Brazylią i USA nie wygramy na rynku surowców.

 

Szansa w RHD i produktach eko

Dla wielu gospodarstw szansą jest rolniczy handel detaliczny, czyli sprzedaż bezpośrednia i produkcja ekologiczna. Tego oczekują klienci, ale w jakiej ilości? Jak duży jest ten rynek? Na pewno zapotrzebowanie rośnie i ta produkcja mogłaby stać się naszą specjalnością. Zwłaszcza zaś powiązana z produktami regionalnymi. Zdaniem ministra Zarudzkiego liczba osób zainteresowanych rozwojem RHD systematycznie rośnie.

 

Bez doradztwa nie sprostamy konkurencji

-       Jak mamy sprostać konkurencji bez dobrego wsparcia ze strony doradztwa technologicznego, przecież nie ma go w ODR-ach. Dziś w Polsce nikt nie prowadzi niezależnych badań, a rolnicy muszą sami testować różne rozwiązania – grzmiał Rafał Mładanowicz, prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż. Podobnego zdania jest Łukasz Bojkowski, dyrektor wsparcia technicznego w firmie Syngenta. Jego zdaniem, dziś firmy przejęły na siebie tę rolę, ale rolnicy oczekują niezależnego doradztwa i powinno ono być.
– My się nie obawiamy niezależnego doradztwa, bo jak mamy dobry produkt, to on się w testach obroni – podkreślał Bojkowski.

-       Doradców jest coraz mniej, my też mamy problem z pozyskaniem pracowników do doradztwa – podkreślała dr Karolina Frąckowiak z firmy Yara. Jej zdaniem, doradców jest coraz mniej, a ci którzy zostali nie radzą sobie z coraz bardziej złożonymi problemami, z jakimi borykają się rolnicy. Ci dobrzy rolnicy chcą wiedzieć coraz więcej.

-       Przyszłością polskiego rolnictwa są różne platformy i niezależni doradcy – argumentowała dr Frąckowiak.

Minister dziękował za protest

– Dziękuję doradcom za protest w Warszawie. Doradcy od 8 lat nie mieli podwyżki pensji, dlatego w tym roku otrzymają 9% podwyżkę płac – zapewniał Zarudzki. Obiecał, że do czerwca ministerstwo zmieni rozporządzenie, umożliwiające przeznaczenie 14 mln zł na podwyżki pensji. Ale podkreślił też, że sama pensja to nie jedyne źródła dochodów. Jak przekonywał wiceminister, w całej Europie są różne źródła finansowania doradztwa. Składa się na to: budżet państwa, wypracowane pieniądze przez doradcę oraz fundusze europejskie. Dziś doradcy często zamiast doradzać pomagają w rolnikom w uporaniu się z biurokracją.

– Sama Agencja zatonęła w papierach i już tylko uszy widać. Oni już zrozumieli, że trzeba ograniczyć biurokrację – skwitował Zarudzki. Minister obiecał też, że w ramach PROW będą pieniądze na gospodarstwa demonstracyjne, gdzie łatwiej będzie realizować doradztwo, ale też pokazywać społeczeństwu nowoczesne rolnictwo. Mogłyby się tym zająć ODR-y. Wiktor Szmulewicz prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych przekonywał, by doradztwo włączyć do Izb Rolniczych, jak to zostało zorganizowane w innych krajach i dobrze funkcjonuje z pożytkiem dla gospodarstw.

 

Zatrzymać młodych, by wieś nie pustoszała

Ryszard Bober – rolnik, producent mleka, przewodniczący Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego apelował o pilne zajęcie się programami dla młodych, bo młodzież opuszcza wieś.

-       – Jeśli nie zachęcimy młodych do pozostawania na wsi, jeśli nie przekonamy ich, że na wsi też można dobrze żyć, to nie będzie miał kto przejmować gospodarstw – apelował Bober. Młodzi powinni też mieć wsparcie ze strony nauki, która musi wyprzedzać gospodarkę i podpowiadać rozwiązania, a nasza nauka została daleko z tyłu.
- Inwestycja w naukę to najważniejszy element wsparcia przyszłości rolnictwa – podkreślał Bober.

 

Więcej pieniędzy na zatrzymanie wody

Kujawy stepowieją, a problem braku wody będzie najważniejszym czynnikiem ograniczającym produkcję. Tego zdania byli nie tylko uczestnicy rolniczej debaty, ale też konwentu wójtów województwa Kujawsko-Pomorskiego.

-       Odebranie samorządom gospodarki wodnej tylko pogłębiło problemy, bo dziś panuje bałagan z gospodarką wodami – mówił Ryszard Bober. Minister Zarudzki uspokajał, że na program retencji i nawadnianie resort zarezerwował 100 mln euro z programów na modernizację rolnictwa.

Chcemy jesienią uruchomić program na nawadnianie, gdzie każdy wnioskodawca może liczyć na 100 tys. zł premii niezależnie od tego, czy korzystał już z programów pomocowych, czy nie – wyjaśniał minister. Rozwój infrastruktury technicznej jest dziś najważniejszym zadaniem, by zatrzymać wodę. Duże zbiorniki muszą być budowane z programów w ramach funduszy spójności, gdyż tego rolnicy nie udźwigną.

 

Strategia – jak kwadratura koła

-       Dlaczego minęły 3 lata, a my dalej jesteśmy na etapie żłobka w budowaniu strategii rozwoju polskiego rolnictwa – pytał Mładanowicz i dodał - Co się musi wydarzyć, abyśmy wspólnie usiedli do stołu i podejmowali decyzje w obronie naszej produkcji, także przed importem z Ukrainy?

Dyskusja pokazała, jak różne są poglądy i pomysły na rozwój rolnictwa i jak trudno będzie wypracować kompromis. Ale jedno jest pewne, aby móc podejmować decyzje należy zrobić bilans otwarcia i spojrzeć na rolnictwo trzeźwym okiem, bez zafałszowania rzeczywistości. Bo dziś nawet trudno jest określić, ile faktycznie mamy gospodarstw żyjących wyłącznie z rolnictwa, ilu mamy dwuzawodowców, a ile fikcyjnych gospodarstw, które korzystają ze statusu rolnika zupełnie z innych powodów. Bez tego każda strategia będzie obarczona poważnym błędem.

Kolejna sprawa to kwestia regionalizacji i pomysłu na rolnictwo w lokalnym wymiarze. Skoro teraz Komisja Europejska daje pole do działania krajom członkowskim, by przygotowały Krajowe Plany Strategiczne to jest też czas na to, by mieć nasze Regionalne Plany Strategiczne. Każdy region ma swoją specyfikę i warto to uwzględnić. Kompromis w tej sprawie na pewno nie będzie łatwy, ale już teraz trzeba wziąć się za to poważnie, by znowu nie robić tych planów na „łapu-capu”. kb

Karol Bujoczek
Autor Artykułu:Karol Bujoczek Dyrektor Wydawniczy – Przewodniczący Rady Redaktorów
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
22. listopad 2024 00:02