Pod koniec lipca, w Niemczech potwierdzono wykrycie ogniska ptasiej grypy w stadzie kur niosek, liczącym nieco ponad 20 tys., gdzie 50 szt. to przypadki śmiertelne. Pozostałą część stada władze weterynaryjne niezwłocznie zlikwidowały. W gospodarstwie wprowadzono środki ochronne, zgodne z przepisami w zakresie zdrowia zwierząt (ustanowione w dyrektywie 2005/94/WE).
Niestety, jaja z zarażonej wirusem H7N7 fermy zostały już rozwiezione w wiele miejsc Dolnej Saksonii. Jest jednak pewność, że nie trafiły do innych landów, ani poza granice kraju. Atak ptasiej grypy na fermę w tym regionie kraju jest ciosem dla tamtejszej branży drobiarskiej nie tylko dlatego, że Dolna Saksonia jest drobiarskim „zagłębiem”, ale również dlatego, że przypadek ten natychmiast przypomina konsumentom o wcześniejszych ogniskach wysoce zjadliwej ptasiej grypy, wykrytych w grudniu 2014 r. oraz w marcu i kwietniu tego roku. Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że po tym ostatnim przypadku 31 lipca br. w Dzienniku Urzędowym UE pojawiła się decyzja Komisji Europejskiej dotycząca podjęcia środków ochronnych w związku z wysoce zjadliwą ptasią grypą podtypu H7N7. Tym samym, W Niemczech zostały określone obszary zapowietrzone i zagrożone, na których stosuje się wyjątkowo restrykcyjne środki zapobiegawcze. Przepisy te muszą być stosowane przynajmniej do 19 sierpnia br., a na obszarze zagrożonym – do 28 sierpnia br.
Przypomnijmy, że od grudnia 2014 r. do końca czerwca br. amerykańskie fermy borykały się wysoce zjadliwą ptasią grypy podtypu H5N2 i masowym ubojem drobiu w związku z chorobą. Fermy, stanowiące kolejne ogniska choroby były niemal każdego dnia masowo likwidowane. Brakowało kur, brakowało więc także jaj. Problem z jajami i mięsem drobiowym bardzo szybko stał się odczuwalny przez tamtejszą branżę spożywczą, a szczególnie przez piekarnie. Amerykanie ściągali (i nadal ściągają) jaja skąd się da – także z krajów unijnych. Duże ilości jaj wysyłała Holandia oraz Hiszpania. To jednak oznaczało, że i te rynki także musiały być zasilane tymi surowcami. Dlatego jaja w wielu krajach UE (także w Polsce) przez kilka tygodni cieszyły się wzmożonym popytem przy jednocześnie rosnącej cenie. Ostatecznie w USA, ubito ponad 45 mln szt. drobiu, które zostały zidentyfikowane jako zakażone. W czasie trwania epidemii, tylko przez siedem dni zdarzało się, że utylizowano nawet 4 mln sztuk drobiu (!). Na chwilę obecną mówi się o około 13% strat, jakie poniosły tamtejsze fermy drobiowe. ag
Fot. A. Kurek