Podobne rozwiązania przyjęła niedawno Francja w ustawie o określeniu i ochronie sensorycznego dziedzictwa francuskiej wsi. W myśl tych przepisów, charakterystycznych dla wsi uciążliwości dźwiękowych czy zapachowych nie będzie można uważać za zakłócanie sąsiedztwa. A do tej pory takie sytuacje na francuskich miały często miejsce. Mieszkańcom przeszkadzało np. pianie koguta, kwakanie kaczek czy zapach obornika.
– Takie problemy w Polsce nie są niczym nowym. Od dawna mamy do czynienia z ludźmi, którzy przeprowadzają się z miast na wieś i zaczynają skarżyć się na zapachy i odgłosy charakterystyczne dla terenów wiejskich i produkcji rolniczej. Prawne uregulowanie tego problemu zahamowałoby absurdalne żądania zamknięcia hodowli zwierząt czy ograniczania korzystania z ciężkiego sprzętu rolniczego podczas żniw – mówi Marian Sikora przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.
Federacja podkreśla, że efektem przenoszenia się ludności miejskiej na przedmieścia są bardzo często konflikty z ludnością wiejską wynikające z niezrozumienia specyfiki pracy rolnika. Oczekiwania dotyczące sielskiej i spokojnej wsi będącej oazą spokoju często zderzają się z codzienną rzeczywistością.
- Naszym zdaniem w uregulowaniu tej kwestii niezbędny jest kompromis. To co jest bowiem nie do wyobrażenia w mieście, np. hodowla trzody chlewnej, nie może być zakazywane na wsi. Zdaniem FBZPR inicjatywa ustawodawcza MRiRW w tej sprawie powinna chronić interesy rolników oraz zapewnić terenom wiejskim możliwość prowadzenia tradycyjnego modelu działalności rolniczej – podsumowuje Marian Sikora z FBZPR.
ksz, oprac. na podst. FBZPR