
Masowe migracje na wieś zmieniają krajobraz polskich wiosek
Jeszcze parę lat temu nikt by nie pomyślał, że mieszkańcy miast zaczną masowo wyprowadzać się do podmiejskich wiosek, szukając ciszy i spokoju. W związku z trwającymi migracjami potrzeba zakupu ziemi pod budowę domów jednorodzinnych często stanowiących potężne osiedla, stała się bardzo silna. Obecnie wiele gruntów w przeszłości rolnych zostało odrolnionych i widnieje w ewidencjach jako działki nierolne. W ich sąsiedztwie wciąż jednak znajdują się pola uprawne, na których pracują rolnicy.
Przeczytaj też: Chlewnia śmierdzi sąsiadom. Rolnik z Łodzi musi zapłacić 100 tys. zł
Jak wynika z najnowszego raportu rynkowego Europejskiego Forum Rolniczego, konflikty na linii rolnik – napływowy miastowy w okresie minionych 6 lat zdecydowanie przybrały na sile, w wielu przypadkach stając się przedmiotem rozpraw sądowych.
Analiza danych zgromadzonych przez Centralną Bazę Orzeczeń Sądów Administracyjnych jednoznacznie wskazuje, że wg stanu na 24 stycznia 2025 r. istniało w niej 100 orzeczeń, które dotyczyły „konfliktów sąsiedzkich wśród rolników”.
– W wielu przypadkach nowi mieszkańcy wsi, przyzwyczajeni do standardów życia miejskiego, zgłaszają zastrzeżenia do działalności rolniczej, która według nich zakłóca ich komfort życia. Rolnicy z kolei argumentują, że ich praca jest nie tylko legalna, ale i niezbędna – zarówno dla lokalnej społeczności, jak i krajowego sektora żywnościowego. Sądy administracyjne stają się zatem areną, gdzie ścierają się dwa podejścia do tego samego terytorium: wieś jako przestrzeń produkcji żywności oraz wieś jako miejsce zamieszkania i wypoczynku – czytamy w raporcie.
Rolnicy pozywani za zapachy i hałas
Choć dotychczas wieś była miejscem pracy rolników i nikt nie miał co do tego żadnych wątpliwości, to coraz częściej zdarza się, że sądy sprawy dotyczące np. zapachów wydobywających się z budynków gospodarczych, rozstrzygają na korzyść miastowych, tak jak miało to miejsce np. w przypadku Szymona Kluki, którego zobowiązano do zapłacenia sankcji w wysokości 100 tys. zł i pokrycia kosztów postępowania sądowego, bo sąsiadom rolnika, którzy przeprowadzili się na wieś z miasta, śmierdziały świnie żyjące w jego chlewni.
W sądowej bazie danych nie brakuje również orzeczeń w sprawach dotyczących nadmiernego hałasu wydobywającego się z maszyn rolniczych, np. kombajnów pracujących nocą podczas żniw. Zdarza się również, że rolnicy mają problemy, bo ich sąsiadom przeszkadza warkot ciągnika rolniczego na podwórku tak jak w przypadku Krzysztofa Pędraka.
Rolnicy kontra miastowi – co jest przyczyną konfliktów?
Autorzy raportu rynkowego Europejskiego Forum Rolniczego wskazują, że do głównych przyczyn powstawania konfliktów na linii rolnik – napływowy miastowy zalicza się niedokładne plany zagospodarowania przestrzennego lub ich brak oraz niekontrolowany i nieuzasadniony względami społeczno-gospodarczymi proces odralniania ziemi.
Czy spory rolników z nowymi mieszkańcami wsi kiedyś się skończą?
Zdaniem ekspertów EFR, jednym z kluczowych rozwiązań, które mogłyby powstrzymać nasilające się konflikty między rolnikami a miastowymi, mogłoby być ograniczenie procesu odralniania ziemi. Co więcej, za kluczowe wskazują oni rozpatrzenie złożonej w grudniu 2024 r. przez Krajową Radę Izb Rolniczych „Deklaracji świadomego wyboru życia na wsi” (więcej szczegółów przeczytasz TUTAJ). Ponadto za istotne uważają rozważenie wprowadzenia rozwiązań systemowych w postaci działań edukacyjnych dla mieszkańców miast zamierzających przeprowadzić się na wieś. Jak wskazują, jednym z takich działań było wydanie w 2020 r. przez Małopolską Izbę Rolniczą „Przewodnika dobrego sąsiedztwa”. Jak sugeruje Krzysztof Podhajski będący prezesem zarządu Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, w zapobieganiu powstawaniu konfliktów na linii rolnik – napływowy miastowy kluczowe mogłoby się okazać „wprowadzenie stref buforowych między intensywnie użytkowanymi terenami rolniczymi a osiedlami mieszkalnymi”.
– Tereny zielone lub lasy mogłyby pełnić funkcję naturalnych barier, które minimalizowałyby wpływ działalności rolniczej na nowe osiedla, ograniczając hałas, zapachy i inne uciążliwości związane z pracą rolników – wyjaśnia w raporcie Podhajski.
Dotychczas podejmowane przez rolników i ich przedstawicieli działania mające na celu ograniczenie występowania konfliktów, w których stronami byli napływowi mieszkańcy miast, nie przyniosło większego skutku. Tematem sejmowych dyskusji raz po raz jest tzw. ustawa odorowa, a polscy rolnicy prace żniwne poprzedzają publikacjami apelów z prośbą o wyrozumiałość, bo oni muszą pracować, żeby wszyscy ludzie mieli, co jeść. Czy naprawdę jest szansa, że kiedyś to się zmieni?
Źródło: tygodnik-rolniczy.pl