14 września rzeka Osobłoga, płynąca z Czech, zaczęła występować z brzegów, zalewając okoliczne tereny w rejonie Głogówka na Opolszczyźnie. Dla wielu rolników powódź stała się katastrofą, której skutki będą odczuwalne przez wiele miesięcy.
Zobacz też: Rząd upraszcza pomoc dla rolników po powodzi. Co się zmieni?
Zalane pola, domostwa oraz zgromadzone zapasy pasz to tylko niektóre ze strat, które spotkały miejscowych rolników, którzy stracili swoje uprawy i środki do utrzymania hodowli zwierząt. Jednak już po kilku dniach pojawiła się pomoc od rolników z całej Polski, którzy okazali solidarność, dostarczając pasze, siano i słomę. Koordynacja wsparcia odbywa się teraz za pośrednictwem Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) i Izby Rolniczej.
60 byków stało w wodzie
Kiedy wody Osobłogi zaczęły gwałtownie występować z brzegów, mieszkańcy Dzierżysławiec i okolic nie zdążyli się przygotować na to, co nadchodzi. Jak wspominał rolnik Józef Janik, moment nadejścia powodzi był dla wszystkich szokiem. Woda napłynęła tak szybko, że wielu gospodarzy nie zdążyło ewakuować zwierząt.
- To była fala co najmniej półmetrowa, która przeszła z ogromną siłą. Jeden z gospodarzy miał 60 buhajów, które stały w wodzie – mówił Józef Janik, rolnik z Dzierżysławiec, dodając, że choć próbowano przetransportować zwierzęta, warunki uniemożliwiły skuteczne działanie.
Ostatecznie buhaje przetrwały, ale dopiero po kilku dniach zostały przewiezione w bezpieczne miejsce.
Powódź zniszczyła zapasy pasz. Rolnicy na Opolszczyźnie potrzebują wsparcia przed zimą
Po opadnięciu wody rolnicy mogli ocenić straty. Zniszczone uprawy, zasypane żwirem pola, a przede wszystkim zniszczone zapasy pasz dla zwierząt – to tylko niektóre z problemów, które spadły na lokalnych rolników. Straty w zapasach pasz są szczególnie dotkliwe, ponieważ zbliżająca się zima wymaga odpowiedniego przygotowania.
Marcin Kus koordynował pomoc, która szybko zaczęła napływać do regionu. Pierwsze transporty z sianokiszonką i słomą dotarły zaledwie dzień po zejściu wody. Dzięki solidarności rolników z całego kraju udało się zabezpieczyć pasze dla zwierząt na najbliższe miesiące.
- Myślę, że uda nam się zapewnić dla naszych zalanych rolników pasze aż do przyszłej wiosny – powiedział Marcin Kus.
10 ciężarówek dziennie trafia do zalanych gospodarstw
Izba Rolnicza w Opolu, we współpracy z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa (KOWR), wzięła na siebie koordynację pomocy dla poszkodowanych rolników. Tomasz Nosol ze Związku Śląskich Rolników przyznał, że początkowo wielu rolników nie zdawało sobie sprawy z rozmiaru strat i odmawiało się od pomocy.
- Z początku myśleli, że kiszonka, choć nasiąknięta wodą, nadaje się do karmienia. Dopiero po czasie okazało się, że baloty nasiąkły mułem i nie są zdatne do użytku. To uświadomiło rolnikom, jak poważne są skutki powodzi – tłumaczył Nosol.
Do pomocy włączyli się również rolnicy z innych regionów Polski. Jak mówił Mateusz Barton z Ośrodka Hodowli Zarodowej w Głogówku, ciężarówki z pomocą dla powodzian przyjeżdżają codziennie i nie ustają – ok. 10 samochodów dziennie.