W ub. roku relacjonowaliśmy zmagania polskich rolników z okolic Pyrzyc, którzy zajechali grunty ANR OT Szczecin. Zasiana ozimina – głównie rzepak i pszenica – właśnie są sprzątane z pól. Redakcja „top agrar Polska” pojechała sprawdzić, jak przebiegają prace.
Sprzątnąć przed Duńczykiem
Rolnicy zjechali się na wyznaczone działki swoim sprzętem. Pracowali w sumie na 800 ha w trzech lokalizacjach – Obojnie, Ślazowie i Łozicach. Nie wszędzie szło gładko.
– Wyjątkowo zaktywizowała się policja, która zatrzymywała nasze transporty i nawet straszyła aresztem. I to za nic – sprzęt był sprawny, zachowanie nasze spokojne. Potem odpuścili. Ale niesmak pozostał. Spółki zagraniczne, które jeszcze jesienią nasyłały na nas przy siewach zbirów i spryskiwały herbicydem nasze zasiewy, tym razem nie przeszkadzały – zaznaczają nasi rozmówcy.
Największy żal rolnicy mają do ANR. Jak mówią, przez minione miesiące, od siewu po zbiór, Agencja praktycznie nie zrobiła nic, by przejąć z powrotem do Zasobu sporne grunty od spółek z zagranicznym kapitałem.
– To my, rolnicy, wykonaliśmy tę brudną robotę. Zarezerwowaliśmy ziemię dla polskich rolników, aktywnie ją uprawiając i wciąż czekamy na inicjatywę ze strony Agencji. Bezskutecznie. Nawet podczas niedawnej wizyty prezesa ANR, Waldemara Humięckiego w Szczecinie, nie uzyskaliśmy żadnych wiążących deklaracji – mówi Wacław Klukowski, rolnik z okolic Przelewic.
To oznacza, że stojąc u progu sezonu 2016/2017, producenci są w punkcie wyjścia. Muszą znowu zajechać grunty ANR, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że znowu „wproszą” się na nie spółki z zagranicznym kapitałem.
To już było
Przypomnijmy, że sprawa ziemi z ZWRSP w Zachodniopomorskiem, dzierżawionej przez spółki z zagranicznym kapitałem, mocno bulwersuje polskich rolników. Spółki te zasiewały grunty dzierżawione z ANR tuż przed końcem umów dzierżawy, uzyskując w ten sposób przyzwolenie od ANR OT w Szczecinie do użytkowania ziemi aż do zbioru. Tuż po zbiorach ziemię obsiewały ponownie, a Agencja ponownie przedłużała umowy. Proceder trwał, pomimo interwencji rolników u ówczesnych władz, w tym u prezesa ANR Leszka Świętochowskiego i ministrów rolnictwa – Marka Sawickiego, a później Stanisława Kalemby.
To rozsierdziło rolników, którzy zastosowali tę samą metodę spółek i „zajechali” grunty. Na niepokornych nasze państwo zastosowało aresztowania, mandaty i policyjny nadzór. Zastraszeni rolnicy ograniczyli swą aktywność, niechętnie wypowiadali się do prasy. Teraz, gdy muszą zebrać pożytki z pól i przygotować się do nowego na nich sezonu, sprawa niejasności wokół pól ANR w Pyrzycach wraca jak bumerang.
Zachęcamy do obejrzenia filmu i wypowiedzi rolników.
pł
Fot. Łuczak