Podczas swojego wystąpienia na posiedzeniu sejmowego Zespołu ds. Ochrony Zwierząt, Praw Właścicieli Zwierząt oraz Rozwoju Polskiego Rolnictwa prof. Marcin Wiącek Rzecznik Praw Obywatelskich podkreślił, że ochrona zwierząt jest moralną powinnością każdego człowieka. Ale jednocześnie trzeba brać pod uwagę prawa własności. Dlatego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich toczą się prace postulujące zmiany w ustawie o ochronie zwierząt, które mają zostać zaprezentowane już w styczniu 2022 roku.
Najpierw policja
Prof. M. Wiącek powiedział, że nie widzi konieczności całkowitego wykreślania organizacji społecznych w akcjach ratowanie zwierząt, ale przepisy trzeba uściślić. Jego zdaniem wejście i odebranie zwierzęcia powinno być możliwe tylko w stanie wyższej konieczności. I dopiero wtedy, gdy nie może zainterweniować policja lub inne służby. - Zasadniczym podstawowym organem, który powinien korzystać z tych instrumentów to powinny być służby państwowe. Wprowadzenie organizacji społecznej jest odstępstwem od tego. Będziemy proponować wprowadzenie do ustawy takiego rozwiązania, aby prawo organizacji społecznej do zajęcia zwierzęcia pojawiło się tylko wtedy, gdy organizacja nie jest w stanie skorzystać z wsparcia policji czy odpowiednich służb - mówił w Sejmie prof. Marcin Wiącek Rzecznik Praw Obywatelskich.
Centralny rejestr organizacji prozwierzęcych
Doprecyzowania wymaga także kwestia obciążania właściciela kosztami utrzymania i leczenia odebranego zwierzęcia. A także określenie ile takie odebranie ma trwać. - W ustawie należałoby wprowadzić pewne gwarancje adresowane do właściciela analogiczne do tych z kodeksu postępowania karnego w zakresie zatrzymania i przeszukania rzeczy. Czynność polegają na tym, że właścicielowi odbiera się jego rzecz powinna być udokumentowana, zaprotokołowana. W przeciwny razie bardzo utrudnione jest skorzystanie z prawa do sądu – kontynuował prof. M. Wiącek.
Egzaminować „inspektorów”
Głos w sprawie zabrał także Główny Lekarz Weterynarii, który opowiedział się za tym, aby każdej interwencji organizacji prozwierzęcych towarzyszyły dokumenty, które są potem podstawową do różnego rodzaju postępowań. Bez nich nie wiadomo na przykład, gdzie przebywa zwierzę po odebraniu oraz jaki był ich prawdziwy stan. – Ja nie widzę potrzeby, żeby takie organizacje miały, aż takie uprawnienia. Tym bardziej, żeby dostać uprawnienia trzeba być przeszkolonym. A wiedza teoretyczna i praktyczna powinna być potwierdzona jakimś egzaminem – powiedział Paweł Niemczuk Główny Lekarz Weterynarii .
Biznes czy ratowanie zwierząt?
Obecni podczas posiedzenia lekarze weterynarii zauważyli, że proponowane przez RPO zmiany idą w dobrym kierunku, ale ciężko będzie wprowadzić je w życie. - RPO zauważył pewne zmiany legislacyjne, które mogłyby ucywilizować zdarzenia, które występują w terenie kiedy mamy do czynienia z wejściem osób z określonych organizacji tzw. pro-zwierzęcych i ich mniej lub bardziej konfliktowych interakcji z właścicielami zwierząt. W moim odczuciu to jest trochę tak jakby Pan Rzecznik próbował cywilizować ludożerców przez nauczenie ich noszenia krawatu. To nie jest jeszcze ten poziom - powiedział Maciej Perzyna ze Stowarzyszenia Lekarzy Weterynarii Vetconcept, który zauważył, że u wielu organizacji prozwierzęcych na pierwszym miejscu nie jest dobro zwierząt, ale zysk gdyż są to przedsięwzięcia biznesowe.
W imieniu hodowców z apelem o jak najszybsze doprecyzowanie przepisów ustawy o ochronie zwierząt zwrócił się Jerzy Wierzbicki z Polskiego Zrzeszenia Hodowców Bydła Mięsnego. Jego zdaniem w innym wypadku będziemy mieli do czynienia z narastaniem problemu.
wk