– Mamy do czynienia z barbarzyństwem, które mam nadzieję uda się zatrzymać. Zakaz hodowli zwierząt futerkowych jest kpiną. Ucierpią na tym olbrzymie hodowle, zatrudniające wielu pracowników, zakłady przetwórcze drobiu, które dzięki fermom mają gdzie utylizować resztki, a także budżet państwa – mówił nasz rozmówca, rolnik z woj. kujawsko-pomorskiego
Szereg argumentów
Podczas trwania protestu odbyła się konferencja prasowa z udziałem Witolda Choińskiego, Jerzego Wierzbickiego oraz Wiesława Różańskiego, którzy wymienili szereg powodów, dla których ustawa wprowadzająca zakaz uboju rytualnego jest niekorzystna dla krajowej gospodarki i spowoduje wzrost bezrobocia na wsi, ale również zawali wszystko, to co zostało wypracowane przez wiele lat. Argumenty ekonomiczne przeciwko wejściu w życie ustawy o ochronie zwierząt wymieniał również Marian Brzozowski podczas protestu. Straty liczone są w miliardach złotych, a hodowcy zainwestowali olbrzymi kapitał, wzięli kredyty, a sprzęt po zamkniętych fermach nie będzie się do niczego nadawał.– Mamy cztery lata żeby się przebranżowić. Kto da radę to zrobić? Mam rzucić coś, na czym się znam, co robię najlepiej i zająć się hodowlą zupełnie innego gatunku? To jest absurdalna zmiana, uderzająca ogromną siłą w polskiego rolnika – mówił przedstawiciel Polskiego Związku Zwierząt Futerkowych.
Po stronie rolników postawiła się również projektantka mody, która skupuje bardzo wiele futer pochodzących z polskich ferm zwierząt futerkowych. Z ogromnym żalem wypowiadała się również hodowczyni norek, która stworzyła miejsce pracy dla wielu osób ze swojego regionu, gdzie bezrobocie było olbrzymie.
Poszkodowani będą również przetwórcy
– Cena żywca spadnie nawet o 4-5 zł/kg, kogo na to stać, żeby tracić na każdym byku 1200 zł? Kto pokryje te koszty? – mówiła właścicielka Zakładów Mięsnych Mokobody Sp. z o.o. Tak wysoki spadek cen spowoduje, że rolnicy nie będą chcieli utrzymywać bydła mięsnego, bo znowu hodowla stanie się nieopłacalna.dkol
Fot. Dorota Kolasińska