W 2009 roku małżeństwo rolników z województwa podlaskiego wzięło w jednym z banków kredyt obrotowy na kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych. Ich zdaniem dokonywane wpłaty na spłatę kredytu rozksięgowywane były na poczet innych zobowiązań wobec tego samego banku, których – jak przyznają – nie zaciągali. Bank wystawił więc bankowy tytuł egzekucyjny (tzw. BTE), który rolnicy starali się zaskarżyć przed sądem.
Bank przywłaszczył wóz asenizacyjny
Podstawę do wystawienia przez bank BTE stanowiła umowa kredytu obrotowego zaciągnięta przez małżeństwo rolników z województwa podlaskiego. BTE (który obowiązywał w Polsce do 2016 roku) umożliwiał prowadzenie egzekucji cywilnej po nadaniu mu przez sąd klauzuli wykonalności. Ta była jednak nadawana właściwie automatycznie, ponieważ sąd badał BTE jedynie pod względem formalnym. W niniejszej sprawie bank na podstawie BTE przywłaszczył sobie należący do rolników wóz asenizacyjny. W 2017 r. małżeństwo złożyło pozew o pozbawienie wykonalności BTE. Zarzuciło w nim m.in., że roszczenie zostało spełnione, a sam bankowy tytuł wykonawczy jest przedawniony.
Sąd oddalił powództwo
Jednak sąd rejonowy oddalił powództwo małżeństwa rolników uznając, iż BTE spełniał wszelkie warunki formalne, a roszczenie nie było przedawnione. Rolnicy wnieśli więc apelację od niekorzystnego dla nich orzeczenia sądu I instancji oraz wniosek o zwolnienie z opłaty od apelacji. Sąd przychylił się do złożonego wniosku i częściowo zwolnił klientów z obowiązku uiszczenia opłaty. Klienci byli zatem zobowiązani do uiszczenia pozostałej kwoty opłaty od apelacji.
Jednak odpis postanowienia sądu o częściowym zwolnieniu z kosztów zamiast małżeństwu rolników, doręczony został ich pełnomocnikowi w wyniku czego opłata nie została uzupełniona. I przez to sąd odrzucił apelację jako nieopłaconą w terminie.
Zdaniem Rzecznika, sąd błędnie postąpił nie wzywając klienta do uzupełnienia brakującej opłaty, a wyłącznie kierując postanowienie o częściowym zwolnieniu z niej do pełnomocnika, który nie składał apelacji.
Sąd uniemożliwił poszkodowanym rolnikom walkę z bankiem
Rzecznik Finansowy uważa, że to zamknęło klientom drogę do kontroli wydanego w I instancji orzeczenia.
- Korzystanie przez klientów w I instancji z pomocy pełnomocnika, nie wyklucza bowiem możliwości samodzielnego złożenia przez klientów apelacji. Tak jak to miało miejsce w niniejszym stanie faktycznym. Sąd winien w takiej sytuacji, w przypadku braków formalnych pouczyć klientów w zakresie ich uzupełnienia tak, jakby klienci działali samodzielnie. W przedmiotowej sprawie tak się jednak nie stało – wyjaśnia Rzecznik.
Teraz jedynym wyjściem dla rolników jest skarga nadzwyczajna, o której wniesienie zwrócili się do Rzecznika Finansowego. Rzecznik skierował więc skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego.
oprac. ksz, na podst. Rzecznik Finansowy