Przypomnijmy. Ponad rok temu, na początku marca, przy drodze nr 432 w Nochowie w woj. wielkopolskim przez kilka dni leżały zwłoki dzika. Lekarz weterynarii pobrał próbki, by zbadać, czy zwierzę nie jest zakażone ASF, ale truchło zostawił na miejscu. Sprawą zaniepokoili się działacze AgroUnii. Przybyli na miejsce i domagali się, aby dzik został jak najszybciej zabrany, ze względu na ryzyko rozprzestrzenienia ASF. Ale nie poszło tak łatwo, bo Inspekcja Weterynaryjna wysłała nieodpowiedni samochód. W związku z tym rolnicy przez kilka godzin stali i czekali, aż pojawi się prawidłowy środek transportu. W tym czasie blokowali drogę, by chronić pobliskie chlewnie przed ryzykiem ASF. A policja chciała ukarać Kołodziejczaka i innych rolników mandatem. Ten się nie zgodził, więc finalnie sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Śremie. Po dwóch rozprawach sędzia uznał, że lider AgroUnii jest niewinny.
- W piątek zapadł wyrok uniewinniający mnie za blokadę drogi pod Śremem, gdzie leżał zdechły dzik. Policja oskarżyła mnie o utrudnianie ruchu i o działanie niezgodne z prawem. Jednak sąd nie miał wątpliwości. Interes społeczny był w tym przypadku ponad ruchem drogowym. Działanie rolników było uzasadnione i zostało nazwane słusznym - mówił dziś rano Kołodziejczak.
Dodał, że do walki o interesy rolników potrzebna jest jedność.
- Na rozprawę przyszło ze mną kilkudziesięciu rolników. Przez cały czas stali pod sądem i za pomocą syren alarmowych wspierali mnie. Gdy zeznawał policjant, syreny wyły bardzo głośno - powiedział Kołodziejczak.
Zaznaczył, że z zeznań funkcjonariusza wynika, iż policjanci nie mieli żadnego szkolenia dotyczącego postępowania w przypadku znalezienia padłego dzika z podejrzeniem ASF.
- Wyrok sądu pokazuje, że nasze działania są słuszne, że mamy siłę, że obojętnie, co by ta władza nie wymyślała, my się nie cofniemy - zaznaczył.
- Będziemy czekać na kolejne uniewinnienia w tej sprawie - dodał.
Kamila Szałaj
fot. Facebook/Michał Koszarek