"Ze względu na stan wyższej konieczności apeluję o otwarcie sklepów w województwie podkarpackim i lubelskim. Jestem w kontakcie z Katarzyną Łażewską-Hrycko, Głównym Inspektorem Pracy. Wprowadzimy w tym zakresie odpowiednie regulacje prawne" - przekazała Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, nie zdradzając dodatkowych szczegółów.
Czasowe "zawieszenie" zakazu handlu w niedziele potwierdził także rzecznik prasowy rządu Piotr Müller.
- W szczególności w woj. podkarpackim i lubelskim, w szczególności przy trasach, po których poruszają się osoby przemieszczające się z terenu Ukrainy, możliwe jest otwarcie sklepów w niedzielę. Właśnie ze względu na to, że działamy w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego dobru chronionemu prawem wyższego dobra; w tym wypadku osób, które uciekają przed wojną - przekazał Müller.
- Chcemy dać jasny sygnał, że otwarcie sklepu nie będzie karane - dodał Piotr Müller.
Dopytywany o więcej konkretów Müller stwierdził, że "jest ogólny przepis - zarówno w Prawie karnym, jak i w Kodeksie wykroczeń, który mówi, że w przypadku wykroczeń nie popełnia wykroczenia, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone nie przedstawia większej wartości niż dobro ratowane".
Rzecznik rządu oświadczył też, że "chyba nikt nie ma wątpliwości, że dzisiaj otwarcie sklepu w niedzielę na terenie województwa lubelskiego czy podkarpackiego - w przypadku gdy ktoś z uchodźców, z osób, które przemieszczają się z terenu Ukrainy, uciekają przed wojną - że (...) otwarcie sklepu jest w tym wypadku ratowaniem większego dobra". Zapowiedział także zmianę przepisów "w taki sposób, aby powołanie się na klauzulę generalną było niepotrzebne".
- Lada moment przepisy będą uregulowane, by nie było żadnych wątpliwości - zapowiedział Müller.
Deklaracje przedstawicieli rządu to konsekwencja trudności, z jakimi musieli się zmierzyć w niedzielę Polacy chcący zrobić zakupy podstawowych produktów z przeznaczeniem na pomoc dla Ukrainy. Ostatnia niedziela była bowiem niedzielą niehandlową. Rząd dostrzegł to i dlatego zajął w tej sprawie stanowisko.
Z wypowiedzi Müllera zdaje się wynikać, że sklepy mogły zostać otwarte już w ubiegły weekend, ze względu na nadzwyczajne okoliczności. Trudno sobie wyobrazić, aby Inspekcja Pracy karała właścicieli sklepów za decyzje o otwarciu placówek.
Deklaracje przedstawicieli rządu padły w niedzielę w okolicach południa. Dla hipermarketów, supermarketów i dyskontów, które od rana stoją zamknięte, niesamowicie trudne byłoby zorganizowanie naprędce załogi i uruchomienie sklepów jeszcze tego samego dnia. W praktyce więc zapowiedzi i tak mogą mieć realne przełożenie na handel wielkopowierzchniowy dopiero w kolejny weekend.
fot. EnvatoElements