StoryEditor

Spółki wodne muszą współpracować

Nawet najprężniej działająca spółka wodna obejmuje swoim zasięgiem ledwie mały skrawek ziemi – gminę lub kilka gmin. Aby skutecznie odprowadzać nadmiar wody, musi korzystać z urządzeń zarządzanych przez sąsiadów – a z tym bywają kłopoty.
14.11.2017., 08:11h
W tym roku nadmiar wody ujawnił po raz kolejny liczne niedoskonałości w systemie melioracji rolnych. Przez ostatnie przynajmniej 2 lata rolnicy zmagali się z suszą, a o melioracjach nikt nie myślał.

Na granicy

O trudach współpracy między spółkami przekonał się na własnej skórze Andrzej Skawiński, gospodarujący we wsi Dąbrowa na pograniczu województw wielkoposkiego i kujawsko-pomorskiego. Takie „międzywojewódzkie” położenie dodatkowo komplikuje sprawę odpowiedzialności za utrzymanie urządzeń melioracyjnych - głównie rowów – w należytym stanie.

W przypadku Skawińskiego sprawa ciągnie się od wielu lat, ponieważ jeden z rowów odprowadzających wodę z kilku okolicznych wsi przechodzi w sąsiedztwie należącej do rolnika łąki i dalej prowadzi wody do granicy województw. Stąd pozostaje jeszcze ok. 2 km odcinek do ujścia w rzece Wełnie - płynącej już po stronie woj. kujawsko-pomorskiego.  

Brak współpracy

I właśnie o ten końcowy odcinek toczy się spór. – Dwa lata temu wyczyściliśmy i pogłębiliśmy rów do granicy województwa wielkopolskiego. Dalej powinna zrobić to już spółka wodna z Janowca Wielkopolskiego - wyjaśnia Andrzej Skawiński. W tym przypadku udało się wykorzystać suchy rok, by wykonać prace w miejscach, gdzie w normalnych warunkach nie dojedzie żaden sprzęt. Niestety, końcowy odcinek pozostał nietknięty.

Problem pojawił się więc ponownie w tym roku. Na łące Skawińskiego od sierpnia stoi woda. W płynącym opodal rowie jest ok. 1,5 m wody, której lustro jest tuż przy krawędzi rowu - dlatego woda z łąki Skawińskiego nie dość, że nie odpływa, to przy większych opadach wylewa się wręcz z rowu.

O rozwiązanie tego problemu zapytaliśmy więc przedstawicieli spółki z Janowca. Jak wyjaśnił nam Witold Swacha, teren, przez który przepływa ów sporny rów – Lutomia – jest trudno dostępny, a dodatkowo bobry budują tam ciągle tamy. Swacha zapewnił, że do udrożnienia rowu zostanie wysłana ekipa, jednak rów ten zbiera wodę aż z 3,5 tys. ha, co przy tegorocznych obfitych opadach powoduje, że woda nie odpłynie od razu ze wszystkich miejsc.  gi

Więcej przeczytasz w listopadowym wydaniu top agrar Polska od str. 28.
Grzegorz Ignaczewski
Autor Artykułu:Grzegorz Ignaczewski

redaktor „top agrar Polska”, ekonomista, specjalista w zakresie dopłat bezpośrednich, PROW i ekonomiki gospodarstw.

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
02. listopad 2024 20:30