Na granicy
O trudach współpracy między spółkami przekonał się na własnej skórze Andrzej Skawiński, gospodarujący we wsi Dąbrowa na pograniczu województw wielkoposkiego i kujawsko-pomorskiego. Takie „międzywojewódzkie” położenie dodatkowo komplikuje sprawę odpowiedzialności za utrzymanie urządzeń melioracyjnych - głównie rowów – w należytym stanie.W przypadku Skawińskiego sprawa ciągnie się od wielu lat, ponieważ jeden z rowów odprowadzających wodę z kilku okolicznych wsi przechodzi w sąsiedztwie należącej do rolnika łąki i dalej prowadzi wody do granicy województw. Stąd pozostaje jeszcze ok. 2 km odcinek do ujścia w rzece Wełnie - płynącej już po stronie woj. kujawsko-pomorskiego.
Brak współpracy
I właśnie o ten końcowy odcinek toczy się spór. – Dwa lata temu wyczyściliśmy i pogłębiliśmy rów do granicy województwa wielkopolskiego. Dalej powinna zrobić to już spółka wodna z Janowca Wielkopolskiego - wyjaśnia Andrzej Skawiński. W tym przypadku udało się wykorzystać suchy rok, by wykonać prace w miejscach, gdzie w normalnych warunkach nie dojedzie żaden sprzęt. Niestety, końcowy odcinek pozostał nietknięty.Problem pojawił się więc ponownie w tym roku. Na łące Skawińskiego od sierpnia stoi woda. W płynącym opodal rowie jest ok. 1,5 m wody, której lustro jest tuż przy krawędzi rowu - dlatego woda z łąki Skawińskiego nie dość, że nie odpływa, to przy większych opadach wylewa się wręcz z rowu.
O rozwiązanie tego problemu zapytaliśmy więc przedstawicieli spółki z Janowca. Jak wyjaśnił nam Witold Swacha, teren, przez który przepływa ów sporny rów – Lutomia – jest trudno dostępny, a dodatkowo bobry budują tam ciągle tamy. Swacha zapewnił, że do udrożnienia rowu zostanie wysłana ekipa, jednak rów ten zbiera wodę aż z 3,5 tys. ha, co przy tegorocznych obfitych opadach powoduje, że woda nie odpłynie od razu ze wszystkich miejsc. gi
Więcej przeczytasz w listopadowym wydaniu top agrar Polska od str. 28.