Głos rządu
W wydanym oświadczeniu ministerstwo rolnictwa napisało, że: „nie zgadza się z tezą o powszechnym stosowaniu antybiotyków w hodowlach zwierząt w Polsce, a w konsekwencji z istnieniem zagrożenia dla zdrowia konsumenta, która została zawarta w raporcie NIK dotyczącym m.in. nadzoru nad stosowaniem antybiotykoterapii w hodowli zwierzęcej.”Resort rolnictwa podkreśla, że antybiotyki stosuje się tylko w uzasadnionych przypadkach, czyli wtedy gdy odpowiednią diagnozę wyda lekarz weterynarii. Jednocześnie po zastosowaniu przepisanych leków hodowcy stosują tzw. okres karencji, kiedy zwierzę nie może zostać poddane ubojowi. - Przestrzeganie tych zasad gwarantuje brak występowania pozostałości leków w żywności pochodzenia zwierzęcego. Taki model działania jest najbardziej pożądany ze względu na bezpieczeństwo konsumenta i zgodność z obowiązującym prawem – napisało ministerstwo rolnictwa.
Więcej czyli mniej
Również przemysł drobiarski zapewnia, że dostępne na rynku mięso jest całkowicie bezpieczne dla konsumentów, a producenci drobiu działają zgodnie z restrykcyjnymi przepisami prawa krajowego oraz unijnego.W ocenie Krajowej Rady Drobiarskiej przytoczony przez NIK argument, że w ciągu 5 lat w Polsce sprzedaż antybiotyków weterynaryjnych wzrosła o 23% nie świadczy o zwiększeniu ich stosowania w chowie drobiu. W tym samym okresie nastąpił dynamiczny wzrost produkcji mięsa drobiowego w naszym kraju o blisko 55%. - W powyższym kontekście należy podkreślić, iż Raport NIK wskazuje na wyhamowanie dynamiki sprzedaży antybiotyków weterynaryjnych w Polsce w omawianym przedziale czasowym, szczególnie widoczne w ostatnich latach badanego okresu, tj. 2014-2015 – mówi Łukasz Dominiak z Krajowej Rady Drobiarskiej. wk