Wszystko przez ostatnie przymrozki, które dotknęły producentów owoców w całym kraju. Sadownicy domagają się także interwencji rządu w sprawie ubezpieczeń rolniczych.
W związku z przymrozkami, które zaatakowały wiele gospodarstw zajmujących się produkcją sadowniczą, powodując zniszczenia niemalże we wszystkich gatunkach upraw ogrodniczych, prezes Związku Sadowników Rzeczypospolitej Polskiej Mirosław Maliszewski wysłała do ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela dwa listy na ten temat.
Szybka reakcja
W pierwszym liście prezes Związku, a jednocześnie poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, zwraca się do ministra Jurgiela z prośbą o „szybką reakcję i uruchomienie mechanizmów pomocowych”. Zdaniem Związku Sadowników szczególnie ważna jest szybkość działania resortu rolnictwa, gdyż wobec rosyjskiego embarga straty powinny zostać sprawnie oszacowane. – W przypadku wielu gospodarstw zniszczeniu uległy całe plantacje, co może doprowadzić do ich bankructwa. Istnieje realne niebezpieczeństwo, że rozwój sadownictwa może zostać zahamowany, jeśli resort rolnictwa w porę nie podejmie odpowiednich działań. Dla pokrycia poniesionych strat potrzebne będą środki finansowe najlepiej w formule rekompensat na jeden hektar uszkodzonych upraw – alarmuje Mirosław Maliszewski, który jednocześnie zwraca się do ministra Jurgiela z prośbą o spotkanie w tej sprawie.
Oszukani przez system
Tego samego dnia Związek Sadowników wystosował do resortu rolnictwa kolejny list związany z przymrozkami i stratami w uprawach ogrodniczych, tym razem poświęcony kłopotom z ich ubezpieczeniem. W piśmie zwraca się z wnioskiem o „interwencję i przyśpieszenie możliwości ubezpieczenia upraw”. To efekt docierających do Związku Sadowników informacji, że w pierwszej połowie kwietnia i wcześniej, zakłady ubezpieczeniowe nie chciały sprzedawać polis tłumacząc to brakiem podstaw prawnych i dokładnych wytycznych.
Zdaniem sadowników potrzebne jest efektywne i szybkie działanie. wk