To są na razie obietnice, a nie realizacja postulatów
Odwiedziliśmy z kamerą protestujących 20 marca rolników na Opolszczyźnie, którzy blokowali główne węzły komunikacyjne w Opolu, Domaszowicach, Namysłowie i Krapkowicach.
– Umówiliśmy się, że w województwie opolskim rolnicy blokują węzły autostradowe przy autostradzie A4 – mówi Maciej Maciuszek, rolnik z Goraszowic – My jesteśmy na Opole Zachód, jest blokowany zjazd Brzeg-Nysa-Opole południe. Droga krajowa 46 jest przejezdna. Niewielkie utrudnienie w ruchu jest, natomiast jest zablokowany wjazd i zjazd z autostrady. My jesteśmy w większości z powiatu nyskiego, ale są tu rolnicy okoliczni, bo jesteśmy na terenie powiatu opolskiego, gmina Dąbrowa. Mamy z nimi kontakt, umówiliśmy się na to miejsce. Wspólnie pokazujemy swoją obecnością, że ciągle jesteśmy, jesteśmy w stanie protestować. Jesteśmy zgrani. Dzisiaj ten ogólnopolski protest, mimo że są obietnice, odbywa się, prawda? No nie widać, żeby rolnicy zostali w domach, że są spokojni. To są na razie obietnice, to nie jest realizacja naszych postulatów.
Będziemy protestować tak długo, jak trzeba będzie
– Dzisiaj tutaj zrobiliśmy zgromadzenie i zablokowaliśmy wjazd i wyjazd z A4 Opole południe. Jednoczymy się z innymi rolnikami tutaj w kraju na Opolszczyźnie. No i działamy, żeby pokazać swoje niezadowolenie – mówi Marek Dambiec, rolnik ze Zdzieszowic – Dzisiaj mamy zgłoszony protest do dziewiętnastej, będziemy do kiedy ludzie będą, a później będziemy protestować tak długo, jak trzeba będzie, jeżeli nie będą spełniane, choć w części, nasze postulaty. To nie może wyglądać tak, że z Ukrainy czy z innych krajów spoza Unii bez cła towary wjeżdżają na nasz kraj bez jakiś tam kontroli, kontrole są ewentualnie jakieś wyrywkowe. My tutaj protestujemy dla nas, ale też i dla wszystkich Polaków, dla konsumentów, żeby te towary były badane, żeby żywność była zdrowa w Polsce.
Muszą być zmiany systemowe, dopłat w ogóle nie chcemy
– Protestujemy przeciwko złej sytuacji w rolnictwie, przeciwko Zielonemu Ładowi, no i przeciwko importowi zbóż i innych przetworów rolnych z Ukrainy, które są wiadomo, jakiej jakości, po mniejszych kosztach zrobione, na innych w ogóle zasadach wyprodukowane – mówi z rozmowie z nami Janusz, rolnik z powiatu prudnickiego.
Teraz trochę rząd odpuszcza w sprawie też ugorowania. Nie zadowala to was?
– To musi być trwale usunięte wszystko, wyrzucone, a nie, że za rok to do nas wróci ze zdwojoną siłą, czy za dwa – odpowiada Tobiasz, rolnik z powiatu krapkowickiego.
– Tak jak na początku mówiliśmy, zielony ład do kosza, tam jest szereg złych zapisów dla rolnictwa i nie tylko dla rolnictwa, bo tam jest emisyjność budynków i i ogródki i tak dalej. To nie tylko my rolnicy będziemy cierpieć, ale będą również cierpieć wszyscy mieszkańcy, tylko że wszyscy dopiero się obudzą, jak to wejdzie w życie, za 2,3, 4 lata. Ale potem już może być niestety za późno, nas to pierwszych dotyka. Dlatego pierwsi protestujemy, bo nas to bezpośrednio dotyka – kontynuował Janusz – Patrzymy, jakie będą działania Brukseli i rządu. No niby tak jak pan powiedział, coś tam się uginają, ale to nie jest to, o co nam chodzi. Tak, może te dopłaty nam na już są potrzebne, ale to tylko na już, ale to muszą być zmiany systemowe, tych dopłat już później w ogóle nie chcemy. Niech nam zapłacą za nasze towary tak, żeby nam się to po prostu opłacało produkować.
To jest dla nas być albo nie być
– Te postulaty są cały czas aktualne, czyli po prostu blokada zbóż z całej wschodniej granicy, nie tylko z Ukrainy, bo to idą zboża z Rosji z Białorusi, wysyłając z różnych stron chcą konkretnie dyskryminować Polskę, nas, jako też Unię z tego tytułu i to doprowadza nas rolników do bankructwa, bo dzisiaj 60 zł za pszenicę jest nie do pomyślenia, te ceny funkcjonowały 30 lat temu, jaki był pieniądz 30 lat temu, siła nabywcza, a jaka jest dzisiaj. Więc to jest dla nas być albo nie być, a jeśli nas nie będzie, to nie będzie żywności. No to jest katastrofa, po prostu – mówił Józef Walas, rolnik z powiatu namysłowskiego – Wszelkie uprzywilejowane pojazdy, transport mleka, rolnicze i tak dalej, to wszystko idzie na bieżąco, przepuszczane są. Natomiast samochody ciężarowe i osobowe, co godzinę puszczamy do zera i na nowo zaczynamy blokować. Dzisiejszy protest jest od siódmej rano do dziewiętnastej wieczora, mamy zgłoszenie na 30 dni. Będziemy widzieć, jak się rozwija sytuacja w kraju i i to tak długo będzie trwać.
Nie ma żadnych konkretów, jest granie na czas
– Protestujemy dalej, po prostu czujemy, że do tej pory nasze sprawy nie zostały załatwione. Nie ma żadnych konkretów, jest granie na czas. Protestujemy w taki sposób, żeby zaznaczyć problem, ale też staramy się ciągle nie być nadmiernie uciążliwi dla społeczeństwa. Musimy być wysłuchani, dlatego nie możemy powiedzieć, że nie chcemy być w ogóle uciążliwi – tak, chcemy, żeby społeczeństwo też na rządzących wywarło presję i pośrednio te nasze postulaty żeby w taki sposób były eksponowane – mówi Krzysztof Piech, rolnik z Igłowic – Blokujemy około godziny czasu, o pełnych godzinach puszczamy do opróżnienia korków. Z reguły to trwa 10 do 12 minut. Ciągle spotykamy się z dobrym odbiorem społeczeństwa. Po otwarciu blokad widzimy, że ludzie machają rękami, trąbią pozdrawiająco. Także my mamy ciągle poczucie misji i wiemy, że działamy w dobrej wierze.
Zobacz całą relację!
W filmie wystąpili:
- Maciej Maciuszek, rolnik z Goraszowic
- Andrzej Matusik, rolnik z Jasienicy Dolnej
- Marek Dambiec, rolnik ze Zdzieszowic
- Janusz, rolnik z powiatu prudnickiego
- Tobiasz, rolnik z powiatu krapkowickiego
- Józef Walas, rolnik z powiatu namysłowskiego
- Krzysztof Piech, rolnik z Igłowic
- Adam Madziak, rolnik z powiatu namysłowskiego
- Dariusz Gląb, rolnik z powiatu namysłowskiego
- Władysław Siejka, rolnik ze Smarchowic Wielkich
- Łukasz Smolarczyk, rolnic ze Smarchowic Małych
- Ilona Jasyk, rolniczka z powiatu namysłowskiego
dr Mariusz Drożdż, oprac. al