Przypomnijmy. Pod koniec stycznia tego roku czeskie władze przyjęły nowelizację ustawy o żywności, która zakładała, że od 2022 roku co najmniej 55 proc. żywności w supermarketach o powierzchni powyżej 400 metrów kwadratowych musi pochodzić od czeskich wytwórców. Docelowo odsetek ten miał wzrosnąć do co najmniej 73 proc. do 2028 roku. To oczywiście uderzyłoby po kieszeni polskich producentów, zwłaszcza, że nasz kraj stał się w ostatnich latach największym eksporterem żywności do Czech.
Senat odrzucił ustawę
Wczoraj w czeskim Senacie odbyło się głosowanie nad ustawą. Jej odrzucenia domagał się m.in. Miroslav Toman, poseł i czeski minister rolnictwa, który publicznie mówił, że ustawa została źle napisana i mogłaby zaszkodzić dużej części rolników i producentów żywności, a nawet, że jest niewykonalna. Ostatecznie ustawa nie została przegłosowana i trafi ponownie do Izby Poselskiej.
Co dalej z ustawą?
Ustawą ponownie zajmie się Izba Poselska, w której zasiada 200 reprezentantów. Żeby przełamać weto Senatu i tym samym wprowadzić „ustawę żywieniową” w życie potrzeba 101 głosów. Komentatorzy uważają, że będzie to trudne do osiągnięcia, gdyż największy klub poselski w czeskiej izbie niższej opowiedział się przeciwko kwotom.
Komisja Europejska zapowiedziała, że zbada zgodność przyjętych rozwiązań z prawem unijnym. Zdaniem KE wejście w życie ustawy oznaczałoby niezgodność przepisów z unijną swobodą przepływu towarów, a wprowadzanie kwot na krajową żywność jest zakazaną w UE formą dyskryminacji.
Michał Czubak, Kamila Szałaj
Fot. albert.cz