W debacie wzięli udział: Dorota Grabarczyk z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, Wiktor Szmulewicz z Krajowej Rady Izb Rolniczych, Czesław Muszyński, który reprezentował Krajową Grupę Spożywczą, Marcin Wroński z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, Ryszard Zarudzki z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz Jacek Zarzecki z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Trzeba się dogadać
W trakcie dyskusji uczestnicy zwrócili uwagę m.in. na uregulowanie stosunków handlowych z Ukrainą. Nie ulega wątpliwości, że w trudnym czasie wojny konieczna jest pomoc, ale ogromnego potencjału, jakim dysponuje tamtejsze rolnictwo, bez odpowiednich regulacji może nie wytrzymać żadne z krajów UE.– Rolnicy obawiają się, co będzie jutro, a zwłaszcza wejścia Ukrainy do EU. Chodzi o potencjalny brak uregulowania współpracy z tym krajem. Nikt nie mówi, jak ma wyglądać ta współpraca. Nie chodzi o to, żeby Ukraina nie produkowała, ale żeby żywność trafiła tam, gdzie powinna – mówił Wiktor Szmulewicz.
Ważnym wątkiem dyskusji było też opracowanie strategii działania na najbliższe lata dla poszczególnych sektorów produkcji rolnej w Polsce. Nawiązywał do tego m.in. Jacek Zarzecki. Jego zdaniem to zadanie, które stoi przede wszystkim przed poszczególnymi sektorami produkcji rolnej. Rolą państwa jest tymczasem realizowanie strategii, a nie gaszenie pożaru durszlakiem.
– To rolnicy wiedzą najlepiej, w którym kierunku należy iść i tu trzeba też się uderzyć w pierś. Ilu z nas jest zrzeszonych, w tym w grupy producenckie. Tylko w taki sposób możemy być silni i liczyć się na rynku. To nie jest problem tylko państwa, ale bardzo często po prostu nie potrafimy się dogadać – mówił Jacek Zarzecki.
Muszą być odpowiednie narzędzia
Do tych wątków nawiązywał Robert Telus, szef resortu rolnictwa. Przyznał, że rzeczywiście Polska „gasi pożary”, ale żyjemy w bardzo trudnym czasie wojny, z którą nie wygrała jeszcze żadna logika i dziś nie ma mądrego, który powie co będzie po żniwach. Podkreślił, że przez bardzo długi czas KE nie reagowała na apele dotyczące regulacji relacji handlowych z Ukrainą. Dopiero twarda polityka spowodowała, że zaczęła reagować.
mj/fot.jajor