StoryEditor

UFO nad wsią – widziałem to naprawdę…

Była noc, widziałem mocno oświetloną postać, która mnie nawoływała… Myślałem, że umieram! Wtedy ona zgasła jak żarówka. Dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Do dziś nie wiem, co to było i na myśl o tym mam ciarki – mówił rolnik spod Rzeszowa.
20.08.2017., 13:08h
Czy UFO istnieje? Jedni mówią, że tak inni, że nie. Ale jedno jest pewne – wśród tych, którzy doświadczyli spotkania z (jak twierdzą) UFO są i sceptycy, i tacy którzy są przekonani, że życie na obcych planetach po prostu istnieje.

Powiedzmy sobie szczerze, nie ma ekspertów od UFO. Większość naukowców całkowicie to wyklucza i podważa wszelkie tego typu zjawiska rejestrowane na świecie. Ale z drugiej strony są organizacje rządowe w poszczególnych krajach, które wydają miliony dolarów rocznie na badanie tzw. życia w kosmosie. Z badaniem zjawisk typu UFO jest jeden zasadniczy problem – wszystkie do pewnego momentu mają wspólną oś, potem pojawiają się już liczne sprzeczności. Próba uszeregowania i nadania tym zjawiskom wspólnego mianownika jest na chwilę obecną niemożliwa. Ale… Raz po raz ludzie przeżywają dziwne rzeczy…

„Byłem na polu, gdy poczułem jakby mrowienie na plecach oraz zalewające ciepło. Coś mnie paraliżowało”, „Jakby coś ciepłego usiadło mi na karku. Czułam to jeszcze przez kilka tygodni”, „ta postać miała szarą twarz”, „miał czarne ubranie”, „dziwnie się poruszał”, „to nie było ludzkie” – takich relacji są tysiące w Polsce. Naoczni świadkowie są przekonani że to, co widzieli jest prawdą.

Niestety, poza tym, że niektóre z tych przypadków są tylko w częściowym (lub nawet w szczątkowym) stopniu udokumentowane, to zazwyczaj świadkami jest tylko niewielka grupa osób lub nawet zaledwie jedna. Szczególnie to ostatnie poddaje w wątpliwość autentyczność wydarzeń. Poza tym, niewielu jest chętnych o tym mówić, szczególnie jeśli pochodzi ze wsi. Małe środowisko społeczne sprzyja eskalacji napiętnowania i pośmiewiska takiej osoby. „Pewnie za dużo wypił”, albo „coś jej się w głowie pomieszało” – mawiają wówczas ludzie. Dlatego wszyscy milczą… UFO na wsi to temat tabu nawet, jeśli na tej samej wsi kilka osób miało podobne przeżycia.

Tak ponoć było na wsi Glinik pod Rzeszowem, gdzie od lat 50. XX wieku dochodziło do niewytłumaczalnych zdarzeń. Ponoć ktoś widział na polu pojazd w kształcie bochna chleba. A lata wcześniej pewna kobieta widziała w biały dzień (!) barczystą postać odwróconą do niej tyłem, która w pewnym momencie odbiła się od ziemi i furkotem zdematerializowała się. Ktoś inny na swoim podwórzu, przed domem widział pojazd emitujący czerwone światło. A jeszcze inny rolnik na obejściu koło godziny 1 w nocy zobaczył postać oświetloną jasnym światłem, która nawoływała go do siebie. Wystraszony, myślał, że… umiera. Postać szybko zgasła jak wyłączona lampa.

 

Do owianych już setkami relacji należy także miejscowość Wylatowo w woj. Kujawsko-pomorskim) – tam co roku na polach, w zbożu pojawiały się tzw. piktogramy, czyli „obrazy" z położonych na ziemię kłosów. Piktogramy najlepiej było widać z dużej wysokości, niczego konkretnego nie przypominały. To był rodzaj abstrakcyjnych, regularnie ułożonych kół. Zazwyczaj powstawały w drugiej połowie nocy. Świadkowie mówią, że źdźbła zbóż nie były połamane, a jedynie ugięte, idealnie równo. W słońcu lśniły jak aksamit, a osoba, która stała w takim kręgu czuła niesamowitą siłę i „błogość”. Do dziś istnieje cała masa zdjęć oraz filmów piktogramów z Wylatowa. Wieś nadal słynie z „nalotów” UFO.

 

Jeśli, ktoś pamięta starsze czasy, to może przypomina sobie historię ze wsi Emilcin. Tam 10 maja 1978 roku pan Jan Wolski - starszy rolnik jechał swoją furmanką zaprzężoną w konia, w pewnym momencie jadąc wśród drzew zauważył przed sobą stojące dwie, raczej drobnej postury, postacie które szły mu z naprzeciwka. W pewnym momencie wsiadły do wozu i rozmawiały ze sobą w niezrozumiałym dla pana Jana języku. Pan Wolski relacjonował ze szczegółami, że postacie wzięły go ze sobą na pokład pojazdu stojącego na polanie i tam kazały się rozebrać. Po przebadaniu i obejrzeniu z wielkim zaciekawieniem sprzączki od paska (!), powiedziały że może iść. Ponoć także zaproponowały do jedzenia coś, co przypominało z wyglądu wielką kostkę lodu, a z konsystencji kruche ciasto. Rolnik jednak odmówi poczęstunku. Jak się wyraził – postacie były bardzo uprzejme.

Sprawa UFO z Emilcina była wówczas bardzo głośna, interesowały się nią nawet zagraniczne media. W Emilcinie nie tylko pan Wolski był świadkiem UFO, bo także kilkuletni chłopiec i inne osoby – Adaś relacjonował, że widział latający pojazd nad domem. We wsi do dziś stoi pomnik poświęcony wydarzeniom z tamtych lat. Jan Wolski od lat nie żyje, ale jest ciepło wspominany przez mieszkańców wsi. Jak mówią, nigdy nie pił, był uczciwy i prawdomówny. W czasie tamtych wydarzeń był badany przez psychologa, nawet wykrywaczem kłamstw. Nie mógł kłamać – mówią.

W lipcu 2010 r. Trzech nastolatków (w innym już zakątku Polski) opowiadało, że widziało na niebie dziwnie „skaczącą” świecącą kulę, która szybko zgasła oraz postać wyskakującą wprost przed nimi z pola kukurydzy. Inny mężczyzna na (jeszcze innym końcu Polski) opowiadał, że wieczorem coś świeciło mu mocno w okna, myślał, że to zaparkowany przez kogoś samochód, gdy wyszedł przed dom okazało się, że to świecąca mocnym światłem kula, która po chwil zgasła jak żarówka.

Jak żarówka zgasła też lata później legenda o UFO z Emilcina, ponieważ okazała się wielką mistyfikacją i efektem porachunków pomiędzy dwoma słynnymi w czasach PRL-u ufologami – Zbigniewem Blanią (badaczem przypadku UFO w Emilcinie) oraz Witoldem Wawrzonkiem. Była to zresztą nie jedyna tego typu mistyfikacja z udziałem tych „badaczy”. Ujawniono fakt, że wcześniej w studio telewizyjnym Janowi Wolskiemu z Emilcina, podczas hipnozy zaindukowano fałszywe wspomnienia. Sprawa była skomplikowana i prawda po kawałku wychodziła na jaw przez lata. Można się w tym wszystkim zastanawiać, czy to było w porządku, z moralnego punktu widzenia, wykorzystać tak prostolinijnego i uczciwego starszego rolnika… Tym bardziej, że pan Jan był wielokrotnie narażany na konieczność publicznego opowiadania rzekomo przeżytych wydarzeń lub wręcz wyśmiewany.

Po latach „rypła” się także sprawa piktogramów w Wylatowie. Odkryto bowiem w jaki sposób są one robione. Robiła je grupa osób przy pomocy naciągniętego sznurka, idąc i przesuwając płaskim narzędziem, kładziono w równe koła zboże. I tak powstawały do dziś robiące wrażenie wzory w zbożu. Dziś nawet są uznawane za rodzaj sztuki, a na świecie są organizowane konkursy robienia kręgów w zbożu.

Cóż. Może to trochę rozczarowujące, ale… Wyjaśnienie wspomnianych przypadków wcale nie wyklucza istnienia UFO. Nigdy nie wiadomo, co komu może się przytrafić w środku nocy, w szczerym polu.  ag


Aleksandra Galus
Autor Artykułu:Aleksandra Galus

redaktor, specjalista ds. automatyzacji treści

Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
23. grudzień 2024 16:35