Matka, której ginie syn czuje rozpacz, jaką trudno sobie wyobrazić. Rodzice 25-letniego Tomka nadal nie potrafią otrząsnąć się po wypadku, do jakiego doszło w niewyjaśnionych okolicznościach w Ostrowie (gmina Wojsławice).
Tego feralnego wieczora koło godziny 22:30 Tomek prowadził lewą stroną szosy swój motor – legendarną WSK-ę, ponieważ nie chciała mu odpalić, gdy zza zakrętu wyjechał 24-letni Łukasz (z Majdanu Ostrowskiego) na swoim motorze. Prawdopodobnie go nie zauważył. Doszło do tragicznego w skutkach zderzenia. Niestety Tomek nie miał szans. Umierał na rękach ojca wykrwawiając się i powoli gasnąc. Pogotowie było wzywane kilkukrotnie, gdy przyjechali na miejsce, próbowali reanimować chłopaka, ale bezskutecznie. Poważnie ranny Łukasz trafił do szpitala. Z uwagi na odniesione rany nie jest jeszcze w stanie być przesłuchany. A tylko on wie, co tak naprawdę wydarzyło się w tamtej chwili.
Niektórzy mówią, że chłopaki jechali na tzw. „czołówkę”, jednak stanowczo zaprzeczają temu rodzicie i znajomi. Mówią, że Tomek był spokojnym i porządnym chłopakiem, poza tym Łukasz, z którym się zderzył był jego kolegą i chłopakiem jego siostry. Rodzice wspominają, że nigdy nie pił, był uczciwy i wszystkim pomagał. Rodzice nie potrafią się odnaleźć. Matka cały czas pyta, dlaczego spotkało to akurat jej synka, a ojciec chodzi bez celu po wsi. ag
Fot. policja