Zgodnie z przepisami, które obowiązują od 11 lutego, dyrektorzy terenowych oddziałów Agencji Rynku Rolnego mogą nakładać kary w wysokości 10% wartości produktów rolnych nabytych bez umowy. Nowe przepisy nie wzbudziły wśród rolników entuzjazmu
Niepotrzebna papierologia
Zauważyli to także posłowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy poprosili o wyjaśnienia resort rolnictwa. Ich zdaniem takie prawo komplikuje zawieranie transakcji handlowych, wprowadza niepotrzebną „papierologię” oraz może doprowadzić do spadku zainteresowania zakupem przez ubojnie, mleczarnie i duże sklepy małych partii świń czy mleka od drobnych rolników.
– Innym problemem wskazywanym przez przetwórców i rolników jako dotkliwy jest konieczność podpisywania stosownych umów z wyprzedzeniem, co na dynamicznym polskim rynku jest wyjątkowo uciążliwe, a dla mniejszych producentów często niemożliwe do spełnienia – mówił w Sejmie poseł Jan Warzecha z PiS.
Unijny obowiązek, krajowa kara
W odpowiedzi ministerstwo rolnictwa wyjaśniło, że 3 października 2015 r. weszły w życie unijne przepisy, które wprowadziły obowiązek zawierania umów na pierwsze dostarczenie do pierwszego nabywcy m.in.
- zbóż,
- cukru,
- suszu paszowego,
- nasion chmielu,
- tytoniu,
- produktów przetworzonych z mleka,
- przetworów mlecznych,
- wołowiny,
- wieprzowiny,
- baraniny, k
- oziny,
- jaj,
- mięsa,
czyli praktycznie dotyczy to wszystkich produktów rolnych.
Przepisy te zostały uchwalone za poprzedniej koalicji. Ale dopiero nowy rząd wprowadził sankcje z tytułu niezawierania umów.
– Rzeczywiście po wprowadzeniu sankcji pojawiły się sygnały, iż przepisy idą zbyt daleko – przyznał w Sejmie wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki, który jednocześnie zapewnił, że:
– Agencja Rynku Rolnego podległa Ministerstwu Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie ukarze ani jednego rolnika, ani jednego polskiego przedsiębiorcy za to, że nie zawarli umowy, jeśli nie oszukają swojego kontrahenta rolnika, jeśli nie będą stosowali nieuczciwych praktyk. Bo temu ma służyć ta ustawa, aby wzmocnić pozycję rolnika, by dać rolnikowi możliwość planowania produkcji.
Nie wylać dziecka z kąpielą
Resort rolnictwa analizuje teraz przepisy i przygotowuje zmiany, które doprecyzują prawo. Nowelizacja ma iść w takim kierunku, aby nie blokować handlu małymi partiami produktów rolnych, ale jednocześnie chronić rolników i zapewnić im zbyt produktów.
– Przepisy będą doprecyzowane, będą zmienione w zakresie, który wynika z uwag, które do nas docierały. Jestem też przekonany, że te przepisy są potrzebne wszystkim stronom dostaw, uczestnikom łańcucha produktów rolno-spożywczych i powinny funkcjonować w Polsce po to, aby stabilizować rynek produkcji rolnej, rynek surowców rolnych –zapewniał wiceminister Bogucki.
Projekt zmiany ustawy jest już zresztą gotowy w wersji roboczej. Ministerstwo rolnictwa zbiera jeszcze wszystkie uwagi od partnerów społecznych zanim prześle nowelizację do międzyresortowych i konsultacji społecznych, tak aby w stosunkowo krótkim czasie nowe przepisy zostały uchwalone.
– Ale chciałbym też przestrzec przed wylaniem dziecka z kąpielą, bo, tak jak powiedziałem, najsłabszym ogniwem łańcucha dostaw jest jednak rolnik. Musimy tego rolnika umiejętnie chronić, musimy go umiejętnie wspierać. Nie chciałbym, aby doszło do tego, o czym wspomniał pan poseł, iż pozwalamy na to, by rolnik składał oświadczenie, że nie chce zawierać umowy, jeśli to oświadczenie nie będzie jego dobrowolną deklaracją, tylko wymuszoną przez podmioty skupujące, wymuszoną słowami: jeśli będziesz chciał zawrzeć umowę, to od ciebie nie kupię po prostu, kupię, jeśli złożysz tego typu oświadczenie. To też trzeba mieć na uwadze – podsumował Jacek Bogucki. wk
Fot. Sierszeńska