Dzisiejsze spotkanie Zespołu ds. Debaty Publicznej z powodu ogromnego zainteresowania trzeba było w ostatniej chwili przenieść do większej sali w Sejmie. Ostatecznie pojawiło się na nim ok. 100 przedstawicieli organizacji rolniczych reprezentujących wszystkie gałęzie produkcji rolniczej.
– Ta ustawa wydaje się być niekorzystna dla polskiego rolnictwa, ale wypowiadam się ostrożnie, bo po to zorganizowaliśmy to spotkanie, by poznać państwa zdanie na ten temat – otworzył posiedzenie poseł.
Co więcej wszyscy jednomyślnie wypowiadali się w mniej lub bardziej ostry sposób przeciwko projektowi. Na sali nie pojawił się, żaden wiceminister reprezentujący ministerstwo rolnictwa i środowiska.
Jako pierwszy głos zabrał przedstawiciel ministerstwa środowiska, który wyjaśnił po co został przygotowany projekt. Naczelnik Roman Głaz zaznaczył, że nie jest to ustawa odorowa, ale ustawa o minimalnej odległości dla planowanego przedsięwzięcia sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może wiązać się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej. Zwrócił uwagę, że problem uciążliwości zapachowych pochodzących z instalacji rolniczych jest znany od lat, ale nie został rozwiązany z różnych powodów, m.in dlatego, że nie ma odpowiednich wytycznych europejskich.
– Trudno znaleźć działalność gospodarczą, która nie dotyka problemu uciążliwości zapachowej. Jest duża uciążliwość i mniejsza. Ludzie skarżą się na małe obiekty typu piekarnie, kiedy wydawałoby się, że to zapach pozytywny. Ludzie skarżą się także na budki z kebabem. Również instalacje służące oczyszczaniu środowiska powodują skargi. Ludzie są nadwrażliwi na zapach i dlatego najmniejsze odstępstwa od normy budzą kontrowersje. Dzisiaj mówimy o planowanych instalacjach, a nie tych istniejących. Chodzi o to by nie pogarszać sytuacji. Ten projekt dotyka dużych obiektów. Nie chcemy niszczyć rolnictwa, ale regulować powstawanie dużych obiektów - tłumaczył Roman Głaz z ministerstwa środowiska.
W planowanym projekcie zakłada się, że jeżeli skala produkcji rolniczej przekracza 210 DJP to taka instalacja musi być odsunięta od budynków mieszkalnych. Resort zakłada, że w przedziale od 210 DJP do 500 DJP nowe gospodarstwa będą musiały być odsunięte od budynków mieszkalnych o tyle metrów ile jest dużych jednostek przeliczeniowych. A bardzo duże instalacje powyżej 500 DJP będą mogły być nie bliżej jak 500 metrów od gospodarstw domowych i budynków użyteczności publicznej.
Z kolei reprezentantka ministerstwa rolnictwa powiedziała, że resort rolnictwa odniósł się do tego projektu zwracając uwagę na wątpliwości, które dotyczyły m.in. metod sumowania gospodarstw, które miały być objęte ustawą oraz kto i na jakich zasadach miałby to robić. Zwrócono także uwagę na obiekty agroturystyczne. Wątpliwości wzbudziła kwestia przepisów przejściowych w odniesieniu do podmiotów będących w procesie inwestycyjnym. A także przepisów jakim będzie podlegał producent, który będzie chciał w przyszłości rozbudować swoje gospodarstwo.
Podczas dyskusji, która rozgorzała po wystąpieniach strony rządowej, na ustawie nie zostawiono suchej nitki.
- Takie przepisy są potrzebne, ale nie w takiej formie, bo ta ustawa ogranicza mi możliwość rozwoju, gdyż nie mogą wybudować nowych budynków gospodarskich. W ostatnim czasie zbankrutowało 90 tys. gospodarstw trzody chlewnej, ta ustawa dokończy proces zniszczenia. Ludzie przeprowadzający się z miasta na wieś powinni podpisywać dokument, że wiedzą, że na wsi produkuje się żywność i z czym to się wiąże – mówił Mateusz Kasperkiewicz z AgroUnii.
– Działania Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi dążą do likwidacji rolnictwa, a nie do jego rozwoju, to są działania na rzecz obcego kapitału. Wieś jest od produkowania, a nie zwijania się – grzmiał Marcin Bustowski z ZZR „Solidarni”.
Dawno nie widziana w Sejmie była posłanka Renata Beger powiedziała, że proponowane ograniczenia wcale nie dotyczą dużych gospodarstw, ale na przykład takich, które mogą dostarczyć jeden posiłek dziennie dla małego miasteczka.
– A minister rolnictwa wychodzi przed kamery i mówi, że dziękuje resortowi środowiska, że przygotował taki projekt. Nie tędy droga – tłumaczyła Renata Beger.
Organizacje rolnicze radziły także resortowi środowiska, żeby zajął się smogiem w miastach, a nie ograniczał możliwości rozwoju w rolnictwie.
– Warszawa śmierdzi bardziej z powodu smogu niż wieś, gdzie się produkuje intensywnie – powiedział Krzysztof Banach z Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
– Ta ustawa nie ma sensu. W żadnym kraju nie ma takich przepisów, a proponowana odległość nie załatwi problemu, bo odory przenoszą się falami wiatru – dodała Patrycja Stempniak z AgroUnii.
– Chciałbym zwrócić uwagę, że od 3 lat w Polsce nie powstała ani jedna biogazowania, dlatego, że ci, którym przeszkadzają zapachy na wsi są jednocześnie przeciwnikami powstawania biogazowni – zauważył Witold Choiński Prezes Związku Polskie Mięso.
Ostatecznie cała sala jednomyślnie przyjęła projekt stanowiska, w którym wezwano rząd do zaprzestania prac nad ustawą. Podczas konferencji prasowej po posiedzeniu Zespołu ds. Debaty Publicznej nie wykluczono, że jeżeli resort środowiska nie zmieni zdania i będzie kontynuował procedowanie nad ustawą to organizacje rolnicze zorganizują w Warszawie protest.
wk
StoryEditor
Ustawa odorowa – ostra dyskusja w Sejmie
Organizacje rolnicze mówiły dzisiaj wspólnym głosem przeciwko projektowi tzw. ustawy odorowej. Ich zdaniem rząd powinien natychmiast wycofać się z proponowanych zmian, które mogą doprowadzić do dalszej likwidacji rolnictwa w Polsce.