Wampiry z tropików
Nietoperze z podrodziny Desmodontinae, czyli wampirowatych, charakteryzują się tym, że żywią się krwią ssaków. Atakują w nocy, a niczego nie przeczuwająca ofiara może się nawet nie zorientować, że została ugryziona. To dlatego, że ślina wampirów znieczula, a ostre 26 zębów przecina skórę jak żyletki. Nietoperze te są szczególnie popularne w tropikalnych krajach Ameryki Południowej i Środkowej. Prawdziwą plagą stały się w Peru.
Poza mniejszymi zwierzętami wampiry atakują ludzi. Bardzo głośne przypadki sprzed kilku lat dotyczyły śmierci dzieci pogryzionych przez nietoperze właśnie w Peru. Dlaczego te drapieżniki są tak zabójcze? To nie utrata krwi – wampiry są jednym z głównych wektorów przenoszących wściekliznę. Osłabiają ludzi i zwierzęta gospodarskie i zarażają je chorobą.
Przez ostatnie kilkadziesiąt lat upiorna legenda tropikalnych wampirów była traktowana raczej jako anegdotka. Nawet śmierć kilkorga dzieci czy padnięcia stad nie skłoniły nikogo do uznania nietoperzy za prawdziwe zagrożenie.
Tymczasem naukowcy pochylili się na tym tematem i obliczyli, że rocznie więcej niż pół tysiąca sztuk bydła umiera na wściekliznę w Peru, która przenoszona jest właśnie przez latające drapieżniki.
Groźny wektor
Wścieklizna to jedna z najważniejszych zoonoz w Ameryce Łacińskiej, a jej najliczniejszym nosicielem są nietoperze. Zapobieganie chorobie to głównie szczepienia ludzi i zwierząt i eliminacja nietoperzy. W Peru niepokój wywołała ostatnio silna ekspansja wirusa. Niestety, nie wiadomo, jak wiele przypadków choroby nie zostało zarejestrowanych.
W swojej ostatniej pracy Julio Benavides i jego zespół z Uniwersytetu w Glasgow w Szkocji skupili się na południowej, peruwiańskiej części And, gdzie wścieklizna jest bardzo słabo kontrolowana. Dzięki specjalnie przygotowanym kwestionariuszom uzyskali informacje od farmerów z ponad 40 lokalnych społeczności, a także przejrzeli krajowe dane statystyczne z ostatnich 11 lat.
Naukowcy obliczyli, że już w 2014 roku przypadków wścieklizny przeniesionej przez wampiry musiało być od 500 do ponad 700. Wtedy też koszty szczepień i straty w wyniku padnięcia zwierząt kosztowały farmerów około 300 tysięcy dolarów amerykańskich, co jest ogromną sumą w miejscach, gdzie życie farmerów i ich rodzin zależy głównie od krów – karmicielek.
Pokrzepiającą wiadomością były dowody, że w regionach, gdzie hodowcy szczepili swoje zwierzęta, przypadków choroby było o wiele mniej. Dlatego bardziej dostępne szczepionki mogą pomóc w walce z rozprzestrzeniającą się chorobą.
Te obliczenia wskazują także, że liczba zarażonych zwierząt jest ponad czterokrotnie wyższa, niż podają władze kraju. Może to wynikać z małej dostępności biur, w których farmerzy mogą zgłaszać chorobę. Jeśli jednak władze postarają się dotrzeć do farmerów, szczególnie tych, którzy żyją tylko dzięki hodowli bydła, można będzie im pomóc uchronić się przed chorobą. Niestety, na razie nie ma sposobu, by ochronić siebie i stado przed wampirowatymi nietoperzami.
al na podst. PLOS Neglected Tropical Diseases
fot. Uwe Schmidt