– 20 lat temu wzory organizacji izb rolniczych czerpaliśmy z Austrii, Niemiec i Francji i dziś bardzo Wam dziękujemy za pomoc w tamtych czasach, bo była to bardzo przydatna lekcja – przywitał Herbert Czaja zagranicznych gości w imieniu opolskich rolników.
Uroczystość 20-lecia rozpoczęta mszą w Katedrze Opolskiej odbywała się już na terenie nowo wybudowanej siedziby Izby Rolniczej w Opolu. Samorządowcy na swoją okrągłą rocznicę, którą w tym roku obchodzą wszystkie izby rolnicze w Polsce, powołane w większości w 1996 roku, zdążyli z budową i wielki fajer w Opolu był jednocześnie parapetówką okazałego budynku.
Nowa siedziba izby
W nowym budynku jest nie tylko miejsce na biura izby, ale także dobrze wyposażona salka konferencyjna mieszcząca ok. 70 osób. Docelowo mają tam też być miejsca dla innych organizacji rolniczych.
Wśród gości zabrakło na uroczystościach ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, zapowiadanego w programie, w jego imieniu gratulacje opolskim rolnikom złożył Wojewoda Opolski Adrian Czubak. Słów podziękowań i gratulacji nie szczędził też marszałek województwa Opolskiego Andrzej Buła.
Gratulacje od Izb po sąsiedzku
Licznie też przybyli przedstawiciele izb rolniczych z sąsiadujących, a także tych dalszych województw. Byli szefowie izb z Dolnego Śląska, ze Śląska, Małopolski, Wielkopolski, Lubuskiego, Kujawsko-Pomorskiego i Mazowieckiego w osobie prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktora Szmulewicza, a także z Warmińsko-Mazurskiego.
Choć gratulacjom i słowom uznania nie było końca – jak to na taki jubileusz przystaje, to jednak w kuluarach rolnicy ubolewali, że w ciągu tych 20 lat izbom nie udało się w naszym porządku prawnym w kraju wypracować bardziej znaczącej pozycji i wciąż poza rolą opiniotwórczą w wielu sprawach mają tak naprawdę niewiele do powiedzenia.
Choć przyznać trzeba, że uznanie rolników zależy przede wszystkim od aktywności i zaangażowania w obronie spraw lokalnych i tych bliskim rolnikom i tu nie zawsze trzeba czekać na szerokie kompetencje. Potwierdziła to dyskusja w części wykładowej. W temacie szkód łowieckich okazuje się, że przedstawiciele Izby Rolniczej w Opolu biorą udział w szacowaniu szkód łowieckich i pomagają rolnikom w uzyskaniu adekwatnego do rozmiaru szkód odszkodowania. Ale nie brakuje przykładów, gdzie myśliwi próbują zniechęcić izbowców do udziału w szacowaniu. Podnoszony problem szkód przez rolników Opolszczyzny wydaje się, podobnie jak w innych regionach kraju, nie do rozwiązania. Wciąż zwierzyny jest za dużo i na rzeczywiste odszkodowanie za straty często nie ma szans. Najgorzej jest na polach leżących w obszarach administracyjnych miast, np. Opola, gdzie często nie ma do kogo zwrócić się o odszkodowanie.
Opolska Izba Rolnicza chce jeszcze bardziej szkolić rolników w tym zakresie, by byli uzbrojeni w argumenty i procedury potrzebne do szacowania szkód. Będą mieli gdzie, bo miejsce w nowej siedzibie jest na szkolenia przygotowane. bk
Fot. Bujoczek