Od kilku lat rośnie liczebność wilków w opolskich lasach. Drapieżniki coraz śmielej podchodzą do ludzkich osiedli, a ataki na zwierzęta hodowlane stają się coraz częstsze. Kilka lat temu wataha zaatakowała stado owiec w gospodarstwie agroturystycznym koło Kadłuba Wolnego – siedem owiec zginęło, większość z nich to kotne samice.
Czy rolnicy i mieszkańcy wsi rzeczywiście powinni się obawiać? Aby rozwiać wątpliwości, w Opolskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego zorganizowano konferencję „Wilki na obszarach wiejskich”.
Wilki bolączką hodowców zwierząt gospodarskich
Rolnicy biją na alarm – wilki coraz częściej atakują zwierzęta hodowlane, powodując ogromne straty. Jak już wcześniej informował sytuację Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, rocznie zagryzanych jest około 5500–6000 sztuk bydła, co odpowiada likwidacji blisko 300 średnich stad. Odszkodowania są niskie, a hodowcy ponoszą dodatkowe koszty na zabezpieczenie zwierząt – montują elektryczne pastuchy, druty kolczaste i pilnują zwierząt nocami. Więcej informacji na ten temat przeczytasz w artykule „300 stad bydła rocznie zagryzanych przez wilki! Resort klimatu głuchy na prośby rolników, jest apel do premiera Tuska!”.
- Prędzej czy później dotrą do nas – mówi Alfred Klimka, rolnik z Odrowąży. – Już są w Krajowym Parku Góry Świętej Anny, a słyszałem, że widziano je nawet na Borku. Wilki się przemieszczają, ale na szczęście, tego bydła jest coraz mniej, bo by zaglądał do zagród i by robił tzw. porządki...
Mieszkańcy coraz częściej zgłaszają przypadki spotkań z tymi drapieżnikami, ale obecne przepisy nie pozwalają na ich odstrzał. Hodowcy czują się bezradni wobec narastającego problemu.
Wilki a ASF – nieoczekiwany sojusznik?
Choć dla rolników wilki to przede wszystkim zagrożenie, ekolodzy zwracają uwagę na ich pewną pozytywną rolę w ekosystemie. Jak podkreśla Arkadiusz Ciech z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, wilki eliminują chore i osłabione zwierzęta, co może pomóc w ograniczeniu rozprzestrzeniania się afrykańskiego pomoru świń (ASF).
- Żywienie się wilków na zwłokach takich zwierząt, np. na dzikach z afrykańskim pomorem świń (ASF), też może ograniczyć rozprzestrzenianie się tej choroby. Jeżeli to truchło leżałoby tam przez długi czas, to jakieś zwierzęta mogłyby się zarazić w momencie, kiedy truchło zostanie spożyte. W przewodzie pokarmowym wilka są przesłanki ku temu, żeby sądzić, że ten patogen nie jest w stanie przetrwać, ograniczając w ten sposób rozprzestrzenianie się chorób – wyjaśnia Arkadiusz Ciech.
Ich obecność może także odstraszać dziki od terenów rolniczych, co również oznacza mniejsze straty w uprawach. Dla hodowców zwierząt gospodarskich jest to jednak słaba pociecha, bo nadal muszą zmagać się z zagrożeniem dla bydła i owiec.
Zobacz nasz reportaż w całości!