– Jestem państwu głęboko wdzięczny, że w czasie najgłębszego lockdownu, najgorszej pandemii w Polsce nawet przez moment nie było zagrożone bezpieczeństwo żywnościowe – zwrócił się do rolników marszałek Senatu, prof. Tomasz Grodzki podczas otwarcia konferencji „Zielony ład – szanse i zagrożenia dla polskiego rolnictwa".
Zielony Ład szansą dla Polski?
Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa podczas swojego wystąpienia podkreślił, że skala wyzwań, jakie wprowadzi Zielony Ład, będzie zupełnie inna niż w przemyśle czy energetyce.
– Jeśli mówimy o Zielonym Ładzie w rolnictwie to wyzwania są największe na Zachodzie Europy, bo tam jest największy stopień intensywności Europy produkcji rolnej. Jeśli mówimy o emisjach gazów cieplarnianych z rolnictwa to trzeba pamiętać, ze w Polsce jest to ok. 2 ton z ha a w Holandii powyżej 10 ton. Jeśli mówimy o intensywności hodowli to trzeba pamiętać, że w Polsce obsada bydła 100 ha to jest 43 sztuki w Holandii to jest 206 sztuk. Jeśli mówimy, że obsada świń w Polsce spadła do 73 sztuk do ha to w Holandii jest ok. 700 sztuk. Więc jeśli z Zielonym Ładem wiążą się jakieś ograniczenia, choć one nie są jego głównym celem, to one głownie dotykają zachodnią część Europy – mówił komisarz Wojciechowski.
Komisarz podkreślił, że Zielony Ład jest faktem politycznym. Rozporządzenia dotyczące reformy WPR zostały bowiem już przyjęte. Przypomniał, że większość polskich eurodeputowanych w Parlamencie Europejskim głosowało za przyjęciem Zielonego Ładu. Za wyjątkiem Bułgarii poparły ją także wszystkie państwa członkowskie. W tym też polski rząd.
Reforma jest dobrowolna
– W tej reformie nie ma przymusu. Była tu mowa, że gospodarstw ekologicznych ma być 25%. Ale przecież nie znaczy to, że każdy rolnik ma ¼ swojej ziemi przeznaczyć pod uprawy ekologiczne. To nawet nie znaczy, że Polska ma obowiązek 25% ziemi przeznaczyć na uprawy ekologiczne. To znaczy tylko tyle, że UE jako całość ma taką ambicję polityczną – kontynuował J. Wojciechowski, który podkreślił, że niektóre kraje chcą dobrowolnie pójść jeszcze dalej gdyż widzą w tym szansę.
Także Polska może pozostać na obecnym poziomie 3-4% powierzchni upraw ekologicznych. Ale ponieważ nawet 30% polskich gospodarstw nie używa nawozów i środków ochrony roślin, są one gotowe do bycia gospodarstwami ekologicznymi.
Małe jest piękne
Nie można ulec pokusie myślenia, że rolnictwo może być wydajne tylko gdy jest wielkoobszarowe.
– Gdyby tak było, że kto ma największe gospodarstwa to ten jest liderem produkcji rolniczej to liderem byłyby Czechy, gospodarstwa 130 ha średnio. Na drugim miejscu byłaby Słowacja. A nie ma tych krajów w czołówce produkcji rolnej. To nie Czechy sprzedają swoją żywność do Polski, ale odwrotnie, Polska do Czech. A liderem produkcji rolniczej w Europie są Włochy ze średnią gospodarstw 11 ha – przekonywał unijny komisarz.
Dlatego jednym z głównych celów reformy WPR jest wsparcie dla małych i średnich gospodarstw rolniczych. Celem zmian jest zatrzymanie trendu likwidowania małych gospodarstw. A tych w ciągu dekady zniknęło 4 mln, czyli 1000 dziennie.
Kluczowy Plan Strategiczny
- Tyle będzie Zielonego Ładu w Polsce, ile go będzie w Planie Strategicznym. Ani milimetra więcej ani mniej – mówił J. Wojciechowski, który podkreślił, że UE przeznaczy na realizację celów zawartych w PS odpowiednio duże pieniądze. I teraz potrzebna jest dyskusja jak te pieniądze najlepiej wydać. Zwłaszcza, że dokument będzie teraz oceniany w Brukseli i możliwe są jego zmiany. Komisarz zaapelował więc do polskich organizacji rolniczych o przesyłanie uwago do PS, który będzie akceptowany pod koniec czerwca.
Zdaniem J. Wojciechowskiego w Planie Strategicznym niezbędna jest zmiana polegająca na przeznaczeniu większych pieniędzy na walkę z ASF oraz wsparcie dla małych gospodarstw hodowlanych, których jest w Polsce coraz mniej.
– UE chce zakazać hodowli? Bzdura totalna. W reformie WPR są narzędzia i fundusze, żeby popierać rolników – hodowców. To jest w tej reformie – podsumował Janusz Wojciechowski.
wk
fot. EnvatoElements