Związkowcy zapowiadają, że pod siedzibą premier Kopacz zjawi się ok. 10 tys. osób. Będą wśród nich nie tylko rolnicy, lecz także wspierający ich górnicy oraz pielęgniarki i położne. Rolnicy chcą, by Ewa Kopacz rozwiązała ich problemy, ponieważ z ministrem Markiem Sawickim nie chcą już rozmawiać. Domagają się jego dymisji i zbierają już w całym kraju podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania Sawickiego z funkcji.
Do żądań OPZZ ustosunkowała się wczoraj rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska.
– Premier Ewa Kopacz nie wyjdzie i nie spotka się z protestującymi pod budynkiem KPRM. Rozmowy można toczyć w cywilizowany sposób przy stole, ale na pewno nie na ulicy - powiedziała Kidawa-Błońska. – O ile wiem OPZZ otrzymał zgodę na organizację manifestacji w Warszawie, ale nie na ma jej na ustawienie "zielonego miasteczka", dlatego jeżeli to zrobi, to będzie ono nielegalne – dodała.
Innego zdania jest szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski, który twierdzi, że ma zgodę na ustawienie namiotów pod kancelarią Ewy Kopacz.
– Blokady dróg stały się faktem, marsz na Warszawę stał się faktem i "zielone miasteczko" też stanie się faktem – mówił Izdebski. – Uzgodniliśmy z warszawskimi służbami miejskimi, że miasteczko powstanie naprzeciwko siedziby pani premier 19. lutego o 13:00 – dodał.
Związkowców z OPZZ chce wesprzeć także rolnicza "Solidarność". Jej przewodniczący Jerzy Chróścikowski poinformował we wtorek, że związek uzyskał zgodę na 10-dniową akcję protestacyjną od czwartku pod kancelarią premiera. Akcja ma się rozpocząć na warszawskim Torwarze, skąd rolnicy przejdą pod KPRM, a po drodze zatrzymają się przed gmachem Sejmu, gdzie na ręce marszałka złożą petycję.
Rolnicze protesty stały się także przedmiotem zainteresowania kandydatów na urząd Prezydenta RP. Andrzej Duda z Prawa i Sprawiedliwości zaapelował do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zwołanie Rady Gabinetowej w sprawie problemów polskiego rolnictwa.
Z kolei Adam Jarubas z Polskiego Stronnictwa Ludowego powiedział, że część rolniczych postulatów jest słuszna, ale do ich realizacji potrzebne są rozmowy, a nie blokady. Dodał też, że w jego ocenie rolnicze protesty służą przede wszystkim zaspokojeniu politycznych ambicji niektórych związkowców.
bcz