Rząd na ten rok zaplanował 400 mln zł na dopłaty do ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt. Od razu było wiadomo, że środki te nie wystarczą na zabezpieczenie potrzeb wynikających z zawieranych polis. Przypomnijmy, że już w ubiegłym roku wydatki na ten cel zostały obcięte z 650 mln zł do 400 mln zł. Finał był taki, że w jesiennym sezonie ubezpieczania upraw po kilku dniach zabrakło pieniędzy i wielu rolników nie mogło zawrzeć umów z zakładami. To samo powtórzyło się teraz.
Dlatego poseł Kukiz Norbert Kaczmarczyk w interpelacji do ministra rolnictwa zapytał, czy podejmie interwencję u premiera, by firmy ubezpieczeniowe mogły pozyskać dodatkowe środki finansowe na uruchomienie nowych naborów na dotowane ubezpieczenia rolne.
W odpowiedzi wiceminister rolnictwa Ryszard Bartosik zapewnił, że jeśli pojawią się jakieś oszczędności w realizacji wydatków, w pierwszej kolejności zostaną one przeznaczone na zwiększenie puli dopłat do składek ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt gospodarskich.
A dlaczego resort nie zwiększył budżetu na dopłaty? Jak tłumaczy Bartosik, nie było na to pieniędzy.
- Kwota wydatków w wysokości 400 mln zł wynika z możliwości budżetu państwa dofinansowania tego zadania w roku bieżącym - poinformował. Jednocześnie zapewnił, że podwyższenie wydatków budżetowych na dopłaty do ubezpieczeń będzie priorytetem przy rozdysponowywaniu dostępnego limitu wydatków w części budżetowej na rolnictwo.
Kamila Szałaj