Mimo protestów organizacji rolniczych Komisja Europejska kontynuuje swoją politykę ograniczania dostępności wielu substancji czynnych niezbędnych przy uprawie. Dzieje się tak mimo tego, że zdaniem naukowców obecnie stosowane preparaty są całkowicie bezpieczne.
– Stosowane środki są na pewno bezpieczne i są sprawdzone. Niestety w Unii Europejskiej trwa obecnie dyskusja na temat całkowitego wycofania niektórych substancji czynnych z grupy neonikotynoidów ze względu na podejrzenia na ich negatywne oddziaływanie na pszczoły i inne owady zapylające – tłumaczy prof. Marek Korbas z Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu.
Wszystkie plagi na buraki
Najpierw politykę Brukseli odczuli plantatorzy rzepaku. Teraz na celowniku są producenci buraków cukrowych, którzy nie pozostawiają złudzeń jakie będą efekty takiej decyzji.
– Wszystkie plagi egipskie idą na tego buraka, bo najpierw likwidujemy kwotowanie, a z drugiej strony w tym tygodniu jest w Komisji Europejskiej spotkanie na temat zapraw w buraku cukrowym. Ja zgodziłbym się jeżeli udowodnionoby, że te substancje mają zły wpływ. Pan minister musi stanąć na wysokości zadania. Jeżeli nie będzie zapraw przy burakach cukrowych po zakończeniu kwotowania produkcji buraków cukrowych, to z całą odpowiedzialnością mówię, że skończymy z tą rośliną w Polsce – mówi Krzysztof Nykiel, prezes Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego.
Brak dowodów naukowych
Rolnikom wtórują producenci środków ochrony roślin, którzy również zwracają na brak podstaw naukowych takich zakazów.
– Uczestnicząc przez wiele lat w rozwijaniu tej technologii szkoda nam, że są zarzucane. Wyrzucamy coś, nie mając alternatywy. Nie kwestionujemy różnych decyzji. Zaakceptujemy każdą decyzję popartą badaniami naukowymi. A trochę nam trudno zgadzać się na decyzjach podjętych na bazie politycznej. Nie było wiążących danych dotyczących wycofywania neonikotynoidów i dowodów na to, że są one odpowiedzialne za większą umieralność pszczół. Następny na celowniku jest burak cukrowy. Sami sobie strzelamy gola w sensie konkurencyjności naszego rolnictwa, wycofując te rzeczy bez alternatyw – komentuje Marek Łuczak, prezes Syngenta Polska.
Kto się wstawi za rolnikami?
Ewentualne wycofanie z ochrony upraw rolniczych kolejnych wielu stosowanych obecnie substancji czynnych może mieć bardzo daleko idące konsekwencje ekologiczne i ekonomiczne. W przypadku buraków cukrowych mówimy o obniżenie plonu od 30 do 70% oraz wzrost kosztów ochrony i produkcji o ok. 16%.
– To faktycznie duży problem, ponieważ z jednej strony jesteśmy dużym producentem rzepaku, a z drugiej jesteśmy krajem, który produkuje dużo miodu. Rzeczywiście ciągle nie do końca jest zbadany skutek stosowania tych zapraw. Kiedyś mówiło się o środku DTT, który miał być pierwszym panaceum, na to co się wtedy działo w rolnictwie, a po latach okazał się wielkim zabójcą. Kiedyś zachwycaliśmy się glifosatem. Teraz trwa dyskusja nad jego szkodliwością.
Co dalej?
W Unii Europejskiej jeszcze niedawno było ok. 1000 substancji czynnych, obecnie 350. W tym samym czasie liczba substancji czynnych w USA wzrosła z 1000 do 1300. Tymczasem mniej substancji czynnych to większe problemy z ochroną roślin oraz brak konkurencyjności produkcji.
– Niestety jeżeli będzie czegoś brakować to rzeczywistość nie lubi pustki. Rośnie zagrożenie stosowanie środków ochrony roślin, które będzie niezgodne z prawem. Grozi nam również import nielegalnych środków – podsumowuje prof. Korbas. wk
fot. Sierszeńska